sobota, 24 maja 2014

2

Niall zaczął się niebezpiecznie do mnie zbliżać, przez co moje serce zaczęło bić szybciej. Co się teraz stanie? Kazał mi wstać i podejść do drzwi. Zrobiłam jak kazał, a on przycisnął mnie do ściany, tak bardzo, że ledwo łapałam oddech. Nie wiedziałam co robić, więc postanowiłam stać i zdać się na niego.
-Zrób to! -krzyknęłam.
Nie mogłam tego wytrzymać, niech zrobi ze mną co chce i mnie wypuści. Myślałam, że jest inny, że mnie uratuje, ale on jest taki jak wszyscy. Gdy zdałam sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałam wybuchnęłam płaczem i opadłam na podłogę. Nie mam siły by się wyrywać i tak ma nade mną kontrolę.
-Co mam zrobić? -zdziwił się i nieco oddalił ode mnie.
Jak to co? On jest głupi czy może ja? Myślałam, że mnie wykorzysta, a on nie wie o co chodzi. Już nic nie rozumiem. Ale muszę przyznać, że to trochę polepszyło mi humor.
-Jak to co? Myślałam, że mnie zgwałcisz. -powiedziałam zdezorientowana z łzami w oczach.
Chłopak zaczął się śmiać i pomógł mi wstać. Posadził mnie na kanapie i przytulił bym się uspokoiła.
-Nie chcę zrobić czegoś, po czym byś mnie znielubiła. Chociaż bardzo mnie kręcisz i mam ochotę przelecieć cię tutaj na tej sofie lub na tym stole.
Po jego słowach i ja zaczęłam się śmiać. Delikatnie uderzyłam go w ramię za jego myśli. Powinnam się bać, ale tak nie jest. Jestem mu wdzięczna, że chce bym go polubiła. Może nawet mnie stąd wyciągnie.
Udał się do kuchni i zrobił mi oraz sobie herbatę. Gdy podał mi kubek z gorącym napojem podziękowałam i zatopiłam w nim swoje usta. Trunek był jeszcze za gorący, więc cicho syknęłam i odłożyłam naczynie na stolik.
-Jesteś inny niż oni, prawda? -nie wiem co mnie napadło, że się o to zapytałam. Na szczęście zareagował spokojnie.
-Niezbyt, chyba że chodzi o tatuaże i traktowanie kobiet. -potarł się za kark. Zwykły gest, ale w jego wykonaniu wyglądało to bardzo seksownie. Delikatnie przygryzłam wargę.
-Przepraszam, gdzie jest łazienka? -zmieniłam temat, widząc jego zakłopotanie. Chłopak zaprowadził mnie i powiedział, że gdybym czegoś potrzebowała to jest za drzwiami. Na prawdę? Będzie na mnie czekał za drzwiami? Nie jestem przecież pięcioletnim dzieckiem, które może wpaść do toalety, ale skoro on tak powiedział. Nie mam zamiaru się z nim kłócić. Nadal jest mordercą, a takim nie można ufać. Zrobiłam co musiałam i wyszłam z pomieszczenia. Ku mojemu zdziwieniu Niall'a nie było. Postanowiłam obadać sprawę, co, gdzie, jak. Najpierw zerknęłam do salonu i kuchni. Nic. Nikogo tam nie było. Później zauważyłam, że obok łazienki znajdowały się schody. Wspięłam się po nich i zauważyłam trzy pokoje. Do jednych z nich drzwi były otwarte. Powoli podeszłam do nich i zobaczyłam blondyna stojącego przy oknie, rozmawiającego przez telefon. Był zdenerwowany. Usłyszałam tylko kawałek rozmowy.
Jest u mnie, jesteśmy sami. Jak na razie sobie radzę. Ona nie jest problemem, ty nim jesteś. Jak się kurwa nie zamkniesz to obiecuję, że cię rozpierdole!
Na te słowa przestraszyłam się i szybko zbiegłam na dół do salonu jakby nigdy nic się nie stało. Czekałam jakąś chwilę dopijając resztę herbaty malinowej, aż usłyszałam jak Niall się zbliża. Odstawiłam kubek na jego miejsce i odwróciłam głowę. Zobaczyłam go. Był czerwony ze złości, ale gdy mnie zauważył grymas zszedł z jego twarzy.
-Przepraszam, że tak długo czekałaś.
-Nic nie szkodzi.
-Chcesz może... ym wziąć prysznic?
-Z chęcią. Tylko nie mam nic do przebrania. -powiedziałam zakłopotana.
-To nie problem. Chodź za mną.
Zaprowadził mnie pokoju, który już widziałam. W tym pokoju rozmawiał przez telefon i mało co mnie nie zauważył. Weszłam z nim do środka, czekając na jego ruch. Podszedł do komody i wyciągnął z niej koszulkę i parę bokserek. Wzięłam ubrania do ręki i udałam się do łazienki. Tym razem do łazienki znajdującej się w jego pokoju. Była dużo większa niż ta obok salonu. Najbardziej zaskoczyła mnie ogromna wanna, pewnie jakuzzi na środku pomieszczenia. Ja jednak postanowiłam skorzystać z prysznica. Nie chcę się tutaj zadomawiać, chociaż widać, że w dom jest włożone dużo pieniędzy i jest bardzo przytulny. Zażywam ciepłej wody, po czym wycieram się do ręcznika pozostawianego na szafce. Usłyszałam pukanie do drzwi i spanikowałam. Szybko owinęłam się ręcznikiem i otworzyłam drzwi. Stał w nich Niall.
-Jeśli chcesz możesz upuścić ten ręcznik. -co do cholery? -Znaczy.. potrzebujesz czegoś?
-Ymm nie dziękuję. -zamknęłam drzwi, a moje policzki oblał rumieniec. Przebrałam się w koszulkę sięgającą mi do połowy ud, która wyglądała na mnie jak sukienka i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam jak Niall z kimś rozmawia. Tym razem to była żywa osoba, na dodatek jest ona w pokoju obok. Co teraz? Myśl Jessy. Dobra po prostu wyjdę i pójdę do kuchni. To chyba nikt ważny. Gdy otworzyłam, moim oczom ukazał znany widok. Pamiętam te kędzierzawe włosy. On był tam wtedy, w ciemnej uliczce. Dwie pary oczu zaczęły się na mnie gapić. Czuję się dziwnie.
-Niall czy to..
-To jest ymm - szybko przerwał chłopakowi o kasztanowych włosach.
-Jessy -odezwałam się, przypominając sobie, że nawet się mu nie przedstawiłam. No, ale po cholerę przedstawiać się mordercy?
-To ciebie chcieliśmy zabić? -zaśmiał się po czym dodał. -Dobrze, że Niall nam przerwał, bo szkoda by było takiej ślicznotki. -zaczął się do mnie zbliżać, a ja nie wiedząc co robić odsunęłam się bliżej Niall'a.
-Pójdę zrobić kolację. -odbija mi, ledwo ich znam, a chcę im zrobić kolację. Ale zawsze to jakiś pretekst by być od nich jak najdalej.
-Dobrze idź.

Oczami Niall'a

-Kurwa stary co ci odwala? Chcesz ją przestraszyć?
-Nie, ale muszę powiedzieć, że chętnie bym się z nią zabawił. -chyba go pojebało. Ona jest moja i nikomu nie pozwolę jej dotknąć.
-Jeszcze jedno takie słowo Styles, a wyjdziesz stąd z podbitym okiem.
-Uh stary wyluzuj, żartowałem tylko.
Rozwścieczony wybiegłem z pokoju i udałem się do kuchni, gdzie Jessy robiła kolację. Zatrzymałem się w progu. Wyglądała tak seksownie w moich ubraniach. Gdyby tylko wiedziała jaka piękna jest i jak bardzo jej pragnę. Mógłbym z nią robić tyle rzeczy. Odwróciła się w moją stronę. Przez chwilę dosłownie się na mnie gapiła, a potem zaczęła się śmiać. O co jej chodzi? Spojrzałem na swoje spodnie i zauważyłem kształtujący się w moich bokserkach namiot. O kurwa. Zalałem się czerwienią.
-Co dobrego robisz? -co ona ze mną wyprawia. Jeszcze żadna laska nie była w stanie mnie podniecić samym patrzeniem się na mnie, ale w niej było coś wyjątkowego.
-Zrobiłam sałatkę z kurczakiem, mam nadzieję, że lubicie. -spuściła głowę na dół widząc moje zakłopotanie.
-Pójdę sprawdzić czy Harry ma zamiar zjeść z nami. 
Zauważyłem jak schodzi ze schodów, więc go zawołałem.
-Będziesz z nami jeść?
-Sory stary, ale muszę już spadać. Czeka na mnie kolejna dziwka, więc rozumiesz. - powiedział to wystarczająco głośno by Jessy mogła usłyszeć, za co go nienawidzę. Ma szczęście, że już wychodzi.
Harry był typem seksoholika. Co wieczór miał inną pannę w łóżku. Nie miałem nic do niego w tej sprawie. Był w końcu facetem, ma swoje potrzeby i nie zamierzam się do nich mieszać, niech robi co chcę byle nie mieszał do tego mnie lub Jessy. Jeśli chociaż by ją dotknął, zabije go. Ona tak bardzo mnie kręciła. Ale nie mam zamiaru jej wykorzystać. Chcę by mnie polubiła i zakochała się we mnie. Potem wszytko będzie łatwiejsze. 
Zamknąłem za Harry'm drzwi frontowe i poszedłem do kuchni, gdzie był już przygotowany posiłek dla naszej pary.
-A gdzie twój kolega? -zapytała, ale dobrze wiem, że słyszała naszą rozmowę.
-Musiał już iść. -powiedziałem najobojętniej jak potrafiłem i zacząłem konsumować posiłek.
Co chwila zerkałem na Jessy. Wygląda tak pięknie. Nawet, gdy je kurczaka. Jest taka słodka. Po posiłku kazałem jej wybrać jakiś film na ten wieczór, mówiąc jej, że jestem fanem horrorów na co się ucieszyła i powiedziała, że też lubi je oglądać. Włożyłem talerze do zmywarki i poszedłem się przebrać w wygodne dresy. Zszedłem na dół i zobaczyłem jak siedzi na sofie, podjadając popcorn.
-To co oglądamy?
-Wybrałam Sinister. -świetny wybór, bardzo lubię ten film. Ucieszyłem się usiadłem obok niej obejmując ją ramieniem. Nie odsunęła się na co jeszcze bardziej się uśmiechnąłem. Podczas sceny rozgrywającej się w piwnicy przytuliła się do mnie bardziej. O to mi chodziło. Dlatego właśnie tak bardzo lubię oglądać horrory z dziewczynami.


czytasz=komentujesz :)

Jeśli chcecie możecie być informowani o nowych rozdziałach Informowani :D
I zapraszam do czytania mojego drugiego fanfiction o Harry'm klik ;*

wtorek, 20 maja 2014

1

Ulice Londynu były opustoszałe. Słychać jedynie było pojedyncze samochody, które spieszyły się nie wiadomo dokąd. Ludzie byli w swoich domach i szykowali się do spania. Byli szczęśliwi, niektórzy smutni, ale bezpieczni. Niestety ja nie mam takiego szczęścia. Siedzę schowana za śmietnikiem, czekając na zbawienie, które i tak pewnie nie nadejdzie. Tak na prawdę czekam na śmierć, chociaż nie jestem na nią gotowa. Nie umiem przestać płakać. Już po mnie. Słyszę zbliżające się do mnie kroki. Ostatni raz odmawiam modlitwę. To i tak nic nie da.
-Kogo my tu mamy? -powiedział wścibsko mulat.
Szybko się skuliłam mając nadzieję, że to coś pomoże. Niestety zanim się spostrzegłam, złapał mnie za ramiona i wisiałam w powietrzu. Otrzymałam od niego parę ciosów w brzuch.
-Było trzeba podglądać? Masz na co zasłużyłaś.
Po tych słowach miałam łzy w oczach. Gdyby nie moja ciekawość, byłabym w domu, pewnie pod prysznicem, rozmyślając nad jutrzejszym dniem.
-Zostaw ją, -odezwał się blondyn.
Był inny niż oni. Co prawda nadal jest mordercą, ale czuję, że jest w nim coś pozytywnego. Myślę, że nie chce mojej śmierci. Może najpierw się ze mną zabawi, jak każdy z tych zimnokrwistych potworów.
-Coś ty kurwa powiedział? -mulat pchnął mnie na ścianę, a parę sekund później byłam już na zimnym betonie.
-Ja się nią zajmę. -mój dotychczasowy wybawca, okazał się być moim wrogiem. Dlaczego każdy tutaj chce mnie zabić?
Mulat był odziany w czarną, skórzaną kurtkę, tego samego koloru rurki i vansy w kratę. Był wyższy od blondyna, ale niższy niż pozostali. Ma ciemne włosy, postawione na żelu i jak na kryminalistę dobrze pachnie i jest zadbany, pomimo krótkiego zarostu, który dodawał mu uroku i tajemniczości. Za to blondyn był inny. Ubrany był w szarą bluzę, jeansowe rurki i czarne conversy. Włosy opadały na jego czoło i były nieco poszarpane, jak po bójce. Jest z nich wszystkich najmniejszy, co wcale nie znaczy, że najsłabszy. Zauważyłam również wysoką postać, o kasztanowych, kręconych włosach. Były postawione na żelu, co wyglądało bardzo seksownie i zadziornie. Jego szmaragdowe oczy dostrzegłam nawet w tym półmroku. Był bardzo przystojny, jak z resztą pozostali. Niestety byli mordercami i chcieli zabić mnie. Było ich w sumie pięciu, ale dwóch z nich siedziało w kompletnej ciemności, przez co prawie ich nie widziałam.
-Dobra Niall rób co chcesz. 
Więc mój oprawca to Niall. Przynajmniej wiem jak się nazywa. Podszedł do mnie i przykucnął. Delikatnie pogładził mój policzek i pomógł mi wstać. Zauważyłam, że pomimo jego niskiego wzrostu jest dużo ode mnie wyższy. Coś mi tu nie gra. Dlaczego był dla mnie taki delikatny? Zaprowadził mnie do ich furgonetki i posadził koło siebie. W środku pojazdu pachniało męskimi perfumami i dymem papierosowym. Nie umiałam się skupić, bo blondyn ciągle się na mnie patrzył. Jest bardzo uroczy, ale wiem, że ma wobec mnie złe zamiary. Wiem to i właśnie dlatego się go tak boje.
Trzyma mnie w objęciu i uspokaja, ale ja nadal nie umiem się opanować. To co właśnie się stało nie umiało mi wyjść z głowy. Przecież jeszcze przed chwilą ktoś chciał mnie zabić, teraz w sumie nie jest inaczej, ale czuję się bezpieczniej. Dojeżdżamy do wielkiego hmm, ogromnego domu. Jest cały z cegły, ale pomimo to wygląda na zadbany. Ogród, który go otacza jest bajkowy. Kto by się spodziewał, że mordercy mieszkają tak dobrze. Brama otwiera się na pilot i właśnie wjeżdżamy do garażu, po brukowanym podjeździe. Wysiadamy a Niall podaje mi rękę, bym mogła wyjść z pojazdu.
-Jesteśmy na miejscu. -powiedział blondyn z lekkim rumieńcem na polikach,
Zaprowadził mnie do drzwi frontowych po czym kazał mi wejść i iść do salonu. Mam złe przeczucia. Może nie powinnam mieć nadziei na przeżycie?

Czytasz=komentujesz

Mamy za sobą pierwszy rozdział i myślę, że wam się spodobał. Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie miałam czasu go skończyć. Jeśli chcecie być informowani piszcie w komentarzu swoje twittery ;)

czwartek, 15 maja 2014

Prolog

Późna jesień. Być może dochodzi godzina dwudziesta trzecia. Weszłam do ciemnej uliczki. Nigdy już nie wracam sama do domu z imprezy. Jest tak ciemno. Usłyszałam czyjeś głosy. Postanawiam to sprawdzić. Skradam się najciszej jak potrafię blisko ściany i zauważam sześć wysokich sylwetek, pewnie mężczyzn. Jeden klęczy, a drugi przystawia mu broń do skroni. Mimowolnie jęknęłam i oni to usłyszeli. Zaczęłam szybko biec, ale było za późno, za późno by im uciec. Usłyszałam strzał, po czym krzyki. Schowałam się do ciemnej uliczki. Prawie nie zauważalnej w nocy. Oby mnie nie zobaczyli. Byłam najciszej jak umiałam. Szukali mnie. Przecież byłam świadkiem morderstwa. Nie chciałam, żeby mnie znaleźli. Przeczuwałam, że coś mi zrobią. Słyszałam czyjeś kroki i podejrzewałam, że to mogli być oni. Zatrzymali się przed moim miejscem ukrycia. Byli cicho. Co mam teraz zrobić? Oni mnie zabiją. Słyszałam ich rozmowę.
-Ta zdzira musi tu gdzieś być.
-Nie mogła uciec daleko.
Przestraszyłam się, a alkohol buzował jeszcze w moich żyłach i pogorszył całą sytuację. Zaczęłam płakać.
-Ej słyszycie to?
-To pewnie ta dziwka.
Widziałam jak ich cienie się zbliżały, co oznaczało jedno. Mój koniec.

czytasz = komentujesz ;)

Zapraszam serdecznie do czytania tego bloga i polecania go znajomym. Do napisania ;)

Pismo