niedziela, 7 grudnia 2014

14

Dzień się kończył, słońce zachodziło. Siedzimy z Zackiem na ławce przed domem i podziwiamy ten cudowny widok otuleni swetrami. Zack uspokoił mnie, gdy powiedziałam mu co zaszło przed jego przyjazdem. Obiecał, że wszystko będzie dobrze, ale wiem, że to tylko słowa, które wypowiada się, aby pocieszyć drugą osobę. Co jeśli Niall naprawdę mnie kocha? Jeśli to prawda, będę zmuszona z nim porozmawiać, chcę z nim wszystko wyjaśnić. Teraz jestem tego pewna. Mam dość tych myśli i uczuć, które rozsadzają mi głowę. Dlaczego miłość jest taka trudna. Jeśli ktokolwiek myśli, że bycie razem to coś prostego, nie może się bardziej mylić. Związek polega na szczerości, trzeba sobie ufać i opiekować się sobą nawzajem. Trzeba czuć to dziwne uczucie w brzuchu, które czuje się tylko przy tej właściwej osobie. Widzieć ogień w oczach partnera, kiedy na ciebie patrzy. Kiedy o tobie myśli, trzeba czuć się kochaną. Jeśli się tego nie czuje, to uczucie już dawno wygasło i nie ma sensu do siebie wracać. Ale ja nadal czuję ten płomień namiętności, on jeszcze nie wygasł i kiedy o nim myślę, podpala się i ogrzewa moje serce. To piękne uczucie, więc czemu jestem smutna, gdy o tym myślę? Może boję się, że Niall może mnie znowu zawieść, oszukać, pobić, zdradzić. Każda myśl jest coraz gorsza, a moje serce nie wytrzymuję. Czuję jak kolejna tura łez zbiera się pod moimi powiekami, a ja nie mam ochoty powstrzymywać jej przed wylaniem się. Zack zauważając to objął mnie mocniej i pocałował opiekuńczo w czoło. Wiedział, że teraz przechodzę gorszy okres w moim życiu, cieszę się, że on mnie wspiera i cieszę się, że przy mnie jest. Niestety on wyjeżdża za tydzień, a ja nie wiem czy dam radę bez niego.
Po zachodzie weszliśmy do domu i uznaliśmy, że jest w nim zimno. Zack poszedł zrobić ogień w kominku, a ja zaczęłam już robić kakao na rozgrzanie. Przygotowałam także koce i kapcie. Było naprawdę zimno, nie mam pojęcia dlaczego. Położyłam się na kuzynie, którzy już usiadł na kanapie. Nasze kubki z gorącym kakaem leżały obok nas na stoliku. Zasnęłam szybciej niż zamierzałam, ale gdy się obudziłam Zack'a nie było obok mnie. Pewnie przeniósł się do sypialni. Zegar wskazywał godzinę jedenastą w nocy. Wyłączyłam telewizor i szukałam mojego iphona. Był prawie rozładowany, a gdy go włączyłam, oślepił mnie biały ekran z powiadomieniem o nowej wiadomości. Wyświetlił się nieznany numer, a treść była dziwna.
OD: Nieznany numer
Wyjdź przed twój dom równo o północy. Nie zlekceważ tego, bo twojemu kuzynowi może się coś stać.
O nie! Przestraszyłam się, zaczęłam szukać Zack'a po całym domu i rzeczywiście go nigdzie nie było. Do cholery. Zaczęłam płakać przejęta całą sprawą. Nikogo nie ma w domu, bo mama z rodzicami Zack'a wyszli na imprezę do dawnych znajomych. I co ja mam zrobić. Mój telefon już się rozładował, a ja nie mam czasu żeby coś z tym zrobić. Myślę tylko czy mam wyjść, co będzie jeśli nie wyjdę? Oni mogą mnie wyciągnąć, albo co gorsze zabić. Lub zabić Zack'a. Nie, to się nie dzieję naprawdę.
Do północy zostało niecałe dziesięć minut, ubrałam jakiś rozciągnięty, stary sweter i zwykle legginsy. Wyszłam z domu i chwile czekałam. Nikogo jeszcze nie było. Usiadłam na huśtawce i zaczęłam nucić 'The A Team'. Bałam się. Byłam niepewna. Kto wie czy mnie nie zabiją? Sprawdziłam zegarek, który wskazywał równo północ i nagle coś usłyszałam. Odwróciłam się, ale ktoś był szybszy. Zarzucił mi worek na głowę przez to nic nie widziałam i miałam problemy z oddychaniem. Poczułam tylko, że ktoś mnie podnosi, potem zemdlałam.
~*~
Obudziłam się w domu Niall'a. Co do cholery? Gdzie Zack? Gdzie Niall? Co ja tu robię? Za dużo pytań nasuwało mi się w tym momencie, ale żadnej odpowiedzi nie otrzymałam. Pamiętam ten pokój. To był mój pokój. Nic się nie zmieniło. Pościel ładnie zasłana, brak kurzu, dywan bez ani jednego włoska na nim. Wstałam i podeszłam do garderoby. Tu się dużo zmieniło. Moje ubrania, które kiedyś tu były są teraz u mnie, zostało jedynie parę podkoszulek i bielizna, której nie zdążyłam spakować. Zeszłam na dół i ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było. Otworzyłam lodówkę, bo mój brzuch dał o sobie znać. Wyjęłam z niej trzy jajka i postanowiłam zrobić omlet. Rozbiłam jajka do kubka i je rozmieszałam, potem wylałam to na patelnie i po chwili miałam już pyszny omlet, który polałam ketchupem. Zjadłam go szybko, bo byłam strasznie głodna.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają, ale nie było czasu, aby się gdziekolwiek schować, więc po prostu stałam tam jak osłupiała. Przed moimi oczyma stanął w czystej postaci blondyn. Jest taki jak go zapamiętałam, ale od naszego ostatniego spotkania przybyło mu parę dodatkowych, bardzo widocznych siniaków. Kiedy mnie zauważył zrobił to samo co ja. Stał bez ruchu, wpatrując się we mnie.
-Jessy... -powiedział cicho, ale mogłam go usłyszeć.
-Co ja tu robię? -krzyknęłam w jego stronę. Odwaga przejęła moje myśli i słowa. Muszę się dowiedzieć co tu się do cholery dzieje. -Powiedz mi!
-Harry miał cię tu przyprowadzić.
Jestem teraz taka zła. Ciekawe czy wie jak jego przyjaciel to zrobił. Czy wie, że mnie porwał, jak jakąś pieprzoną ofiarę, którą miał zabić i porzucić w lesie.
-A wiesz, jak Harry mnie tu przyprowadził? -na słowo Harry zrobiłam minę pełną obrzydzenia, nienawidzę tego typa.
-O co chodzi, czy on ci coś zrobił?
-Jakby cię to obchodziło Horan. -splunęłam w jego stronę. -Ale wiesz co? Jednak ci powiem. Więc twój "pomocnik" ogłuszył mnie i dał mi worek na głowę, jak pierdolonemu przestępcy! Aha i porwał mojego kuzyna. Gdzie do kurwy jest Zack? -ostatnie zdanie mówiłam przez zaciśnięte zęby, z odstępami przy każdym wyrazie.
-On... nie żyje. -wybuchnęłam płaczem.
Jak to mój kuzyn nie żyje? Miał przed sobą całe życie. Niczemu nie zawinił, to wszystko moja wina i nie pozwolę nikomu puścić tego płazem. Rzuciłam się na Niall'a, okładałam go moimi chudymi piąstkami tak mocno, jak mi ciało pozwalało. Niall nawet się nie bronił, wiedział, że na to zasługuje.
-Pierdolony dupek! -co chwila częstowałam go to nowymi przekleństwami, które wpadały mi do głowy. -Zabiłeś go, a nic ci nie zrobił! Jesteś egoistą, jak mogłeś? -nie miałam już siły, opadałam i miałam ochotę tylko, aby dołączyć do Zack'a tam wysoko, gdzie marzenia się spełniają.

proszę o komentarze ;)

Wiem, że mnie zabijecie, bo rozdział dodaję po 2 miesiącach i w dodatku uśmierciłam Zacka ;c No, ale czekam na wasze opinie, może nie wszystko stracone :)


piątek, 3 października 2014

13

Zack powiedział, że nikogo nie widział, ale chyba nie zwariowałam? W drodze do pracy zapewniał mnie, że przyjedzie po mnie szybciej i będzie obserwował okolicę. To i tak nic nie da.
W drodze do mojego biurka, zauważyłam pewną znaną mi już czuprynę. Siedział, a jego twarz zasłaniała duża gazeta. Nogę miał założoną na nogę, a jego palce były ozdobione sygnetami i pierścionkami. Były też dosyć poobijane. 
-Harry. -szepnęłam, zdając sobie sprawę kim jest osoba siedząca w poczekalni. W tym samym czasie gazeta się obniżyła, a moim oczom ukazały się zielone tęczówki i malinowe usta chłopaka.
-Miło cię widzieć Jessy. -wstał i pocałował mnie w policzek.
-Czego chcesz? -jeśli przyszedł, bo ma zamiar zabrać mnie do Niall'a niech spada. Nasz budynek jest dobrze chroniony. W sumie to zastanawiam się jak on tu wszedł.
-Spokojnie ślicznotko. -uniósł brew. Spokojnie się przybliżył i stanął do mnie tyłem. -Jestem tu z polecenia Niall'a jak pewnie się domyślasz. -teraz odwrócił się z powrotem do mnie z jego łobuzerskim uśmieszkiem. -Ale to oczywiste, że się domyślasz, jesteś bystrą dziewczynką. -przysunął się jeszcze bliżej. -W dodatku taką seksowną, ale grzeczną. -szepnął mi do ucha. Nie zastanowiłam się, ani chwili i zadałam mu siarczysty policzek. Ku mojemu zdziwieniu on wyszczerzył się jeszcze bardziej. 
-Spierdalaj Styles.
-Kiedy się mu znudzisz, zabawię się z tobą. -powiedział i odszedł. Moje nogi zaczęły tracić nad sobą kontrolę. Musiałam usiąść. Zauważyłam stażystę, który szedł w moim kierunku. Poprosiłam go o szklankę wody. Młody mężczyzna szybko przyniósł mi napój, po czym mu podziękowałam . Wstałam i usiadłam za biurko. Tego za wiele Niall musi się odczepić.

Do: Niall
9:13
Posłuchaj Niall, chyba wyraźnie powiedziałam, że masz się odwalić ode mnie. Co cię do cholery skusiło, aby nasyłać na mnie Harry'ego? Pierdol się!

Wiem to nie było za miłe, ale on nie potrafi zrozumieć, że mam go dość. Już prawie zapomniałam.

-Jessy możesz już iść do domu. Dzisiaj mam ważną konferencję i zamykam biuro szybciej. -po tych słowach zrobiło mi się lepiej. Będę mogła iść do domu i odsapnąć.

-Zack skończyłam już pracę, podjechałbyś po mnie? -po drugiej stronie usłyszałam 'mhm' Zack'a i rozłączyłam się.
Wyszłam przez biurowiec. Zack powinien tu być do dwudziestu minut. Zanudzę się na śmierć.

-Jessy! -usłyszałam wołanie. Zaraz potem zobaczyłam wysokiego blondyna. Niall.
Zaczęłam się oddalać, ale on przyspieszył i mnie dogonił.
-Zaczekaj. -powiedział zdyszany.
-Czego chcesz? -wybuchnęłam. Puścił moje ramie, zdziwiony tym, że się do niego odezwałam.
-J-ja tylko...
-No co? Chcesz mnie może znowu porwać hmm? Albo lepiej zgwałcisz mnie i zabijesz? Zdaję mi się, że właśnie to robi mafia! Jeśli chcesz czegoś innego spierdalaj, bo naprawę mam ciebie dość! Nie rozumiesz, że zniszczyłeś mi życie? Że zniszczyłeś mnie? -łzy spływały po moich policzkach, ale Niall nie wydawał się być zatroskany lub przejęty moimi słowami. Stał zamyślony, ale trochę zawiedziony. Nie odzywał się.
-Przepraszam jeśli kiedykolwiek cię skrzywiłem. Nie widzisz, że mi zależy? Kiedy cie porwałem zależało mi tylko na pieniądzach z okupu, ale nie! Ja cię pokochałem i z miłości dałem ci odejść. Podobno jeśli kocha to wróci, ale ty nie wróciłaś. -zatrzymał się, jakby myślał co ma powiedzieć. -Przepraszam. -i odszedł.

Siedziałam oparta o ścianę i czekałam aż w końcu Zack przyjedzie. Mój makijaż już całkowicie spłynął. A moje serce ponownie zostało połamane na kawałki. Wciąż go kocham,ale nie mogę.

czytasz=komentujesz ;)

Rozdział krótki i smutny. Sami oceńcie czy wam się podoba :)

środa, 17 września 2014

12

Zack zgodnie z obietnicą czekał już na mnie w samochodzie mamy. Cieszę się, że to on mnie zawozi, sama nie dałabym pewnie rady. Moje ręce trzęsą się. Nogi z resztą też. Mimo iż wyglądam nienagannie moje samopoczucie jest w tej chwili niskie. Co jeśli ta praca nie jest dla mnie?
-Uspokój się. Uda ci się.- jego słowa i tak nie dawały mi pewności siebie. Teraz przez następne pięćdziesiąt lat będę musiała chodzić do pracy.
-Łatwo ci mówić. To nie ty idziesz do pracy. Nawet nie wiesz jak wpływowi ludzie tam pracują. -pokręcił głową, nie chciał mi wierzyć, ale gdy zobaczył budynek 'The Times' opadła mu szczęka. Wysoki, szklany i kosztowny. Tak można go opisać.
-O kurwa.
-Mówiłam. -przewróciłam oczami.
-Też bym się denerwował na twoim miejscu.
-Dziękuję. -powiedziałam ze zirytowaniem.

Powoli wkroczyłam do wysokiego biurowca. Nie mogłam przestać się trząść. To uczucie pochłonęło mnie całą i nie pozwalało mi wyluzować. Podeszłam do biurka, które już za chwile miało być moje. Czekał już tam na mnie pan Evans. Delikatnie odchrząknęłam by na mnie spojrzał. Jego wzrok przeniósł się z monitora na mnie.
-O Jessy jak miło cię widzieć. -spojrzał na zegarek. -W dodatku punktualnie. -podziękowałam, a on kazał mi przejść na stanowisko.
-Teraz ci wszystko wytłumaczę. Usiądź tak będzie łatwiej. -wskazał na krzesło, a ja zgodnie z jego poleceniami usiadłam. -Jak wiesz to jest twoje stanowisko pracy, nie wymagam od ciebie więcej niż utrzymywanie go w czystości. Tutaj jest twój profil pracownika. -tłumaczył mi, gestykulując przy tym rękoma. -Jesteś sekretarką, twoja praca jest prosta i mam nadzieję, że ją polubisz. Na twój komputer będą przychodziły wszystkie maile do mnie i do redakcji. Masz je sprawdzać i odpowiadać, jeśli coś będzie niezrozumiałe wystarczy do mnie zadzwonić. Ten telefon służy do kontaktowania się z całą firmą. Mój numer to zawsze dwa, twój jeden. Powodzenia. -posłał mi ciepły uśmiech i odszedł do swojego gabinetu.

I tak zaczął się mój pierwszy dzień w pracy. Cały stres ze mnie zszedł. Wydaję się być prosto. Usiadłam w wygodnym, stylowym fotelu i zajęłam się pracą.

Pierwszy e-mail. Od 'The Times' US. Uh dobra poradzę sobie. Przeczytałam go i sprawnie odpisałam. Po chwili dostałam wiadomość od szefa: Dobra robota. To znaczy, że śledzi moją pracę. To chyba dobrze, jeśli zrobiłam bym coś źle mógłby mi pomóc.

Po pracy czekał na mnie Zack.
-Jak pierwszy dzień? Trzeba było się stresować?
-Poszło mi dobrze i dostałam pochwałę od szefa. Od teraz będę przychodzić tu z przyjemnością. -przytuliłam kuzyna i wróciłam do domu.
Mama przygotowała dla nas lazanie. Pycha. Całą zjedliśmy, a ja podczas posiłku opowiedziałam im jak minął mój dzień.

Oczami Niall'a

Zack znowu po nią przyjechał. Robi tak już od tygodnia. Przywozi ją do pracy i odbiera z. Kurwa to miałem być ja. Ona zawsze wygląda pięknie i uśmiecha się. Jest szczęśliwa. A ja jedyne co robię to obserwuję ją z auta. Nie mogę tego spierdolić. Wystarczy dać jej czas i może mi wybaczy. Prawda? Oczywiście, że nie. To co zrobiłem było okropne. Ale nadal ją kocham i zrobię wszystko by była bezpieczna. Mam dość tego ignorowania się. Ona musi zrozumieć, że ją kocham. Nie chcę jej straszyć, ale ktoś musi jej powiedzieć, żeby się do mnie odezwała. Ktoś kogo już zna i ktoś na kim mogę polegać. Harry.

Oczami Jessy

Byłam na przerwie coś zjeść. Postawiłam na chińszczyznę, którą ubóstwiam. Po spożyciu udałam się do wysokiego biurowca, w którym pracuję. Ominęłam długą kolejkę, pokazując kartę pracownika i usiadłam za biurkiem. Na komputerze pojawiło się co najmniej dwadzieścia wiadomości do pana Evans'a. Sprawnie przeczytałam i odpisałam na wszystkie. Po dwóch godzinach moja zmiana się skończyła. Jak zwykle pod budynkiem czekał na mnie Zack. Co ja zrobię kiedy on wyjedzie? Nie chcę żeby wracał do Irlandii, ale wiem, że ma studia.
-Witaj ślicznotko. -zawołał i wyciągnął ramiona w moją stronę.
-Pojedziemy do domu? -szepnęłam mu do ucha. Zdziwił się.
-Tak, gdzie niby mielibyśmy jechać? -kazałam mu wsiąść do samochodu i powoli ruszać.
-Myślę, że ktoś mnie śledzi. -zrobiłam zmartwione oczy i cicho westchnęłam. Poczułam, że zawszę, gdy idę do pracy i z niej wracam ktoś na mnie patrzy, obserwuję. Czułam się nieswojo.

Już raz zostałam porwana. Całkiem niedawno. Może mam pecha? Co jeśli to Niall lub, któryś z jego znajomych? Szybko wróciliśmy do domu i tam czułam się już bezpieczniej. Założyłam kapcie i przebrałam się z obcisłej sukienki.
-Obejrzymy film? -Zack zawołał siedząc na kanapie. Trzymał już pilot i załączył wypożyczalnie.
-Może komedie? -przytaknął i wybrał opcję 'komedia'. Wiele tytułów pokazało się na ekranie. -Ej patrz! -krzyknęłam niespodziewanie, tak, że Zack podskoczył.
-Odbiło ci?
-Tam w oknie ktoś był. Jestem pewna. -widziałam ciemne włosy i kawałek czoła, ale ten ktoś zaraz uciekł, a więc mam rację. Ktoś mnie śledzi.
-Nie przesadzaj tam nikogo nie ma. Jeśli chcesz mogę sprawdzić. -pokiwałam głową i schowałam się za Zack'a, kiedy on wychodził na dwór. Obszedł dom trzy razy po czym wrócił. -Nikogo nie widziałem, a czy teraz możemy obejrzeć film?

czytasz=komentujesz 
STRASZNIE WAS PRZEPRASZAM, ŻE PRZEZ MIESIĄC NIE BYŁO TU ROZDZIAŁU. Nie umiem się wytłumaczyć. Po prostu zaczęła się szkoła i musiałam przywyknąć. Teraz postaram się dodawać rozdziały regularnie. Zapraszam też na wattpada.

Pytania do rozdziału:
Jak myślicie kto śledzi Jessy?



piątek, 8 sierpnia 2014

11

Noc zbliżała się wielkimi krokami. Zjedliśmy kolację w dosyć dziwnym spokoju. Nie spodziewałam się takiego spokoju, raczej głośnej debaty o chłopaku, który ośmielił się uderzyć Zack'a -Niall'u. Podziękowałam i odeszłam od stolika. Czułam się nieswojo. Wiedziałam, że nie umknę przed pytaniami Zack'a, ale nie chciałam na nie dzisiaj odpowiadać. Za dużo się dzisiaj wydarzyło.

Wzięłam długi prysznic, jakby miał mnie oczyścić z tych zdarzeń, z wydarzeń z przeszłości, z tego co zrobił mi Niall. Okryłam mokre ciało ręcznikiem i weszłam do pokoju, gdyż zapomniałam zabrać piżamy. Na moim łóżku siedział Zack. Szybko zakrył swoje oczy, co mnie rozśmieszyło. Zachował się jak dziesięciolatek na widok nagiej kobiety. A ja nie jestem naga, jestem okryta ręcznikiem, a on ma dwadzieścia lat. Jak widać nadal niedojrzały.

-Zack boisz się mnie, że oczy zakrywasz?
-Żartujesz sobie ze mnie teraz? -odsłonił oczy, nie ukrywając swojego rozbawienia.
Westchnęłam wyciągając piżamę z szafy. Skierowałam się z powrotem do łazienki, nie chcąc wyganiać kuzyna z pokoju. Po chwili wyszłam ubrana.
-Więc.. po co przyszedłeś? -zapytałam, ale wydaję mi się, że znam odpowiedź.
-Powiesz mi kim był ten chłopak? -powiedział delikatnie, pocierając o moje plecy, chcąc tym dodać mi otuchy.
-To.. był Niall. -jego wzrok stał się tępy, nie wiedząc kim jest Niall. -Pewnej nocy, wracałam z imprezy i.. usłyszałam głosy dochodzące z jednej z uliczek. Postanowiłam to sprawdzić. Zobaczyłam grupkę ludzi, jeden klęczał, a drugi p-przystawiał mu b-broń do skroni. -mój głos załamał się. Wsłuchując się we własne słowa, zdałam sobie sprawę kim tak naprawdę jest Niall. To pierdolony morderca. Postanowiłam kontynuować. -Oni m-mnie usłyszeli i pobiegli za mną. J-jak mnie znaleźli to zaczęli bić, a-ale Niall kazał im przestać. W pewnym sensie porwał mnie. Przez jakieś trzy tygodnie byłam w jego domu. Pierwszy tydzień był okropny. Znęcał się nade mną, kopał, szarpał za włosy, ale później coś się zmieniło. Stał się opiekuńczy. Polubiłam go, a może nawet zakochałam się w nim. -przerwałam, musiałam ochłonąć.
-Czy między wami.. no...
-Nie, tylko raz mnie pocałował. Spodobało mi się. Tej nocy wyszliśmy na dwór. Huśtałam się, a on na mnie patrzył, uśmiechał się. Wtedy usłyszałam strzał. Zobaczyłam jak Niall upadł i zaczął krwawić. To było okropne, myślałam, że umrze. Zadzwoniłam po karetkę. Uratowałam mu życie. Nie wiem czy to z tego powodu, ale w szpitalu powiedział mi, że mogę odejść do domu, do rodziców. To było oczywiste, że się zgodzę. Spakowałam co miałam i wzięłam pierwszą taksówkę, na jaką natrafiłam. -Zack mocno mnie przytulił i ucałował w czoło.
-Nie miałem pojęcia. -w jego głosie wyczułam troskę.
-To nic. 
-Wiesz, że jesteś moją ulubioną kuzynką?
-Jedyną. -odchrząknęłam.
-Tak, ale wiesz prawda?
-A ty moim ulubionym kuzynem. Kocham cię. -pocałowałam go w policzek.
-Kocham cię.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale zrobiło się naprawę późno, a ja przypomniałam sobie, że jutro jest mój pierwszy dzień u pana Evansa. W moim brzuchu czułam skurcze spowodowane stresem. Zack obiecał mnie odwieść do pracy, na co poczułam delikatną ulgę. Zasnęłam.

Oczami Niall'a

Tak cholernie za nią tęsknię. To głupie. Czy musiałem się w niej zakochać? Masz co sobie kurwa zrobiłeś. Udaję chorego, bo nie mam siły na nic. Harry przyniósł mi herbatę co w jego zachowaniu jest normalnie. Nie jest jakiś opiekuńczy, ale mnie słucha. I wiem, że jest moim przyjacielem, ale się mnie boi. Każdy się mnie boi. A po tym co się wczoraj stało Jessy też pewnie zaczęła.

Nadal mam zamiar ją obserwować. Tym razem nie dopuszczę do tego by puściły mi nerwy. To był jednorazowy wybuch. Muszę tylko wiedzieć czy jest bezpieczna. Będę robił co w mojej mocy by nic się jej nie stało. Czułbym się okropnie. Przecież właśnie po to ją puściłem. Taki gość jak ja ma nieźle przerąbane. Chciałem tylko znaleźć kogoś z kim nie czułbym się samotny. Jak widać nie można tego robić na siłę. Ale kto mnie chce? Gangster, narkoman, co chwila wpada w niepotrzebne bójki, jestem wrakiem, a nie człowiekiem. Żadna laska, która normalnie myśli nie będzie się chciała ze mną umówić. A te co lecą na kasę są po prostu głupie. Nie chodzi mi o to, żeby lubiła mnie, bo mam kasę. Nie, ja chcę żeby mnie pokochała za takiego jaki jestem. Jak na razie to jestem strasznym dupkiem i nawet moi przyjaciele tak uważają. Codziennie czuję jakbym umierał na duchu. Nie czuję się wcale dobrze, a co najmniej zdrowo. Chłopaki dotrzymują mi towarzystwo, ale bez Jessy to nie to samo. Pamiętam, gdy ona tu była i się z nami śmiała. Była taka wesoła. Może wcale nie chciała ode mnie odchodzić. Gdy powiedziałem jej, że jest wolna z jej oczu nie mogłem nic wyczytać. Jakby sama nie wiedziała o co chodzi. Była zakłopotana, może wesoła, może smutna, odtrącona. Nie mam pojęcia. Powinienem zapytać? To byłby cud, gdyby mi odpisała, ale jeśli nie napiszę to się nigdy nie dowiem.

Od: Niall
19:12
Czy to dobrze, że pozwoliłem ci odejść?

Czekałem długo na odpowiedź. Widać nie chciała już mnie znać, ale odpisała.

Od: Jessy
01:42
Tak bardzo dobrze. Teraz idź spać i nie psuj mi tego dnia, jeszcze się dobrze nie zaczął.

Ałć te słowa zabolały. I to bardzo. Czy ona napisała to co czuła czy może jest tylko wredna za to co zrobiłem jej kuzynowi? Ale miała rację, powinienem iść spać. Co prawda nie mam na jutro ważnych planów, ale jak nie jestem wyspany jestem zły, znaczy gorszy niż zwykle.

Oczami Jessy

To dzisiaj. Dzień, w którym mam iść pierwszy raz do pracy. Strasznie się denerwuję, mimo iż wszyscy zapewniają mnie, że będzie świetnie. Zack docina mi, że wyglądam jak seksowna sekretarka z filmów pornograficznych. Nie mam pojęcia na co on patrzy, ale trochę się go boję. Chłopaki tacy są i niby oglądają te obrzydliwe i kręcone bez uczucia pornole. Ohyda.

-Tylko ci kujonek brakuję. -dodał przypominając sobie.
-Możesz skończyć o tym gadać? To obrzydliwe! -zakryłam mu usta dłonią i popchnęłam za łóżko, aby wreszcie dał mi spokój.

Jeszcze raz poczesałam włosy i spryskałam je lakierem by były nienaganne podczas całego dnia w pracy. To musi się udać. Wygląd to pierwszy ważny warunek, który trzeba spełnić. Nie dlatego, że mi kazali. Po prostu uważam, że sekretarka powinna dobrze wyglądać. Nie spotkałam jeszcze zaniedbanej sekretarki. Czuję dziwny skurcz w brzuchu. Chcę mieć to za sobą. Pierwszy dzień czas zacząć.

czytasz=komentujesz ;)
Hej ;D Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Jestem na obozie i rozdział pojawił się później. Mam pytania do następnego rozdziału.
Czy Niall zepsuje Jessy jej pierwszy dzień w pracy?
Czy Zack zainteresuję się sprawą z Niall'em?

wtorek, 29 lipca 2014

10

Mama obudziła mnie dość wcześnie. Nie wiem o co to całe zamieszanie. Kazała mi się tylko szybko ubrać i doprowadzić do porządku. Tak więc zrobiłam. Umyłam zęby i rozczesałam włosy, które były po kołtunione przez moje wiercenie się na łóżku. Delikatny makijaż i tak z ledwo żywej stałam się dziewczyną gotową na wszystko. Dosłownie, bo nie mam pojęcia po co mama mnie tak wcześnie budziła. Przecież jest dopiero dziewiąta, normalni ludzie o tej godzinie jeszcze śpią. Przynajmniej ja.

Wskoczyłam w wygodne jeansy i t-shirt z logo Coca-coli. Zeszłam na dół nie wiedząc co mogę tam zastać. Wreszcie się dowiem po co ta wczesna pobudka. Prawie potykając się na schodach zauważyłam, że w garderobie wisi więcej kurtek. To znaczy, że ktoś nas odwiedził.

Po cichu czaiłam się, podsłuchując rozmowę, aż w końcu usłyszałam znajomy głos. To Zack. Wbiegłam do kuchni, rzucając się kuzynowi na szyję. Boże tak długo go nie widziałam. To cud, że tu przyjechał. Mieszka w Dublinie i co prawda uczęszcza tam na studia, ale zbliża się przerwa wiosenna co oznacza, że ma wolne.
-Zack! -wykrzyczałam z podekscytowania.
-Jessy wariatko, wystraszyłaś mnie. -zaśmiał się.
-Co z tego. Boże co ty tu robisz? Tak dawno cię nie widziałam. Ale wyprzystojniałeś. Wyglądasz cudownie. -nie dałam mu dojść do słowa, byłam pełna podziwu, wygląda cudownie. 

Pamiętam, gdy był jeszcze niedojrzałym nastolatkiem z trądzikiem i tymi wszystkimi obrzydliwymi dla dziewczyny rzeczami. Teraz może spokojnie starać się o pracę modela. Wysoki, szczupły, założę się, że pod tą koszulką skrywa swój umięśniony tors. Jego twarz całkowicie pozbawiona pryszczy. Nie ma też śladu po tym ohydnym wąsiku. Jego włosy niegdyś długie do ramion, teraz wspaniale ułożone i przycięte jak przystaje prawdziwemu mężczyźnie. Jego styl nie uległ zbyt wielkiej zmianie, nadal nosi te sprane t-shirty, ale przynajmniej zrezygnował z tych wyciągniętych dresów i zastąpił je wąskimi rurkami, w których wygląda zjawiskowo.

Chyba zbyt długo mu się przyglądam, ale mam usprawiedliwienie. Nie widziałam go dobre dwa lata. Po chwili zauważyłam też, że obok w salonie siedzi ciocia i wujek. Jak mogłam ich przegapić. Pobiegłam również do nich i mocno ich uściskałam. Tak strasznie się stęskniłam.
-Jessy, ale ty się zmieniłaś! -pisknęła ciocia z radości. W sumie to tak bardzo się nie zmieniłam. Jedynie co to kolor moich włosów i może moja twarz nabrała doroślejszych rysów, ale poza tym to nic.
-Bez przesady ciociu. Tak strasznie się cieszę, że nas odwiedziliście, na ile zostajecie?
-Miesiąc kochanie. -wtrącił się wujek.
-Przez chwilę u was pomieszkamy. -dodał Zack, stojąc za mną. 
-To wspaniale, ale nie możemy zmarnować ani chwili. -pociągnęłam kuzyna za rękę, a on prawie nie mógł za mną nadążyć.
-Hej Jess zwolnij, dokąd mnie prowadzisz? -kocham jak on zdrabniał moje imię. W sumie to nikt prócz niego tego nie robił. Brakowało mi tego.
-Musisz iść ze mną na spacer, nie pamiętasz? To nasza tradycja. -wydęłam wargę i zrobiłam smutne oczy.
-Ah tak spacer. Już rozumiem.

Wyszliśmy z domu. Zabrałam przy tym trochę pieniędzy. Kto wie, może pójdziemy na małe zakupy. Zawsze to robiliśmy. Chociaż Zack nie był wtedy tak przystojny jak teraz, co działa na moją korzyść. Wyobrazić sobie miny dziewczyn, które mnie z nim zobaczą. Bezcenne.

Oczami Niall'a

Miałem spotkać się z Jessy. Czekałem przed jej domem, aż wyjdzie, chociaż wcale się na to nie zanosiło. Po kilku minutach czekania wyszła, ale obok niej był jakiś facet. Wyglądają jak para, co mnie wkurwiło. Postanowiłem ich śledzić, wiem, że tylko dzieci tak robią, ale co mam robić? Czekać aż on ją przeleci?

Szli i o czymś rozmawiali, a Jessy co chwila się śmiała i do niego kleiła. Szedłem za nimi, a oni wcale mnie nie zauważyli. Byli zbyt zajęci sobą. Zatrzymali się przy centrum handlowym. W końcu weszli do środka. Chwilę poczekałem, ale nie mogłem tego tak zostawić. Gdy zauważyłem, że wchodzą do sklepu z ubraniami, udałem się za nimi. Stałem w bezpiecznej odległości, gdy w końcu Jessy weszła do przebieralni, podszedłem do chłopaka.

-Jessy jest moja, nie waż się jej tknąć. -zawarczałem mu prosto w twarz, po czym popchnąłem go na wieszaki. Chłopak szybko się pozbierał i ruszył z pięściami na mnie. Sprawnie robiłem uniki przed jego ciosami. Wkurwiłem się. Walnąłem go mocno w nos, a ten zalał się krwią. Chwycił za niego i syknął z bólu. To byłby cud, gdyby nie był złamany.

Nagle z przebieralni wyszła Jessy. Stała chwilę zmieszana, patrząc to na mnie to na swojego kolegę. Wreszcie zauważyła, że z nosa tego chłopaka leci krew i do niego podbiegła, wyciągając chusteczki z torebki.
-Boże Zack co się stało? -siedział cicho, ale dziewczyna mogła się zorientować co się stało. Podeszła do mnie i wymierzyła mi siarczysty cios w policzek. To nie było takie bolesne, bardziej zraniło mnie jej smutne, zawiedzione spojrzenie. -Spierdalaj Niall, nie wiem po co tu przyszedłeś! Jeszcze masz czelność bić mojego kuzyna! -kurwa, czyli to jej kuzyn.
-J-ja przep...
-Nie Niall tego za wiele, myślałam, że mnie wypuściłeś, żebym mogła żyć normalnie, a ty co, śledzisz mnie? Idź stąd. -jej głos się załamał jakby zaraz miała się rozpłakać, jednak do niczego takiego nie doszło. Wyszedłem ze sklepu i pojechałem do domu.

Po powrocie do mieszkania zastałem w nim moich przyjaciół. Nie mam pojęcia co teraz robić. Przecież ona mi tego nie wybaczy. Kurwa to był jej kuzyn. Jestem idiotą. Powiedziałem chłopakom co zaszło w sklepie.
-Kurwa Niall coś ty zrobił? -odezwał się Louis.
-Zawaliłeś sprawę, ona cię znienawidzi. -dodał Liam.
-Dobra wiem, spierdoliłem sprawę, ale jak widziałem, że on ma z nią taki dobry kontakt, to krew się we mnie gotowała.
-To nie znaczy, że musiałeś mu złamać nos.
-Skończ pierdolić, to nie pomaga. -Liam uniósł ręce na znak poddania się.

Oczami Jessy

Jesteśmy w drodze do szpitala. Jak Niall mógł zrobić takie gówno? On jest nienormalny. Co on tam w ogóle robił? Gdy Zack powiedział mi co zaszło w sklepie moja złość przybrała jeszcze większy rozmiar. Swoim rodzicom powiedział, że uczepił się go jakiś nieznany facet. Przecież Zack mu nic nie zrobił, ale on może zacząć bójkę bez powodu jak widać.

Doktor już nastawił jego nos i wygląda normalnie, poza wielkim siniakiem. Biedaczek pewnie przez cały pobyt tutaj mu to nie zejdzie. Co za dupek. Jeśli znowu go spotkam zrobię mu to samo.

-Jak się czujesz? -zapytałam, gdy wychodził z gabinetu.
-Już lepiej, ale lekarz powiedział, że opuchlizna nie zejdzie przez najbliższy tydzień.
-Nie martw się, zaopiekuję się tobą. -uścisnęłam go widząc zawiść w jego oczach. Nie zasłużył sobie na to. Niall umie spierdolić wszystko. Nie wiem tylko dlaczego mnie śledził, naprawdę myślałam, że wypuszcza mnie, bo mu się znudziłam, ale on czegoś chcę. Jestem pewna.
-Jak wrócimy do domu powiesz mi wszystko o tym chłopaku. -po słowach kuzyna, przełknęłam głośno ślinę, to nie może się dobrze skończyć, jak on na to zareaguje?

czytasz=komentujesz :)

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał :D Poznaliście Zack'a, możecie go zobaczyć w zakładce bohaterowie. Radzę sprawdzić, bo wybierałam to zdjęcie 2 godziny i nieźle się wkurzyłam xD Tego bloga możecie też czytać na wattpadzie.
I DZIĘKUJĘ WAM ZA PONAD 2K WEJŚĆ KOCHAM WAS !!! ♥♥♥

niedziela, 20 lipca 2014

9

Dzisiejszy dzień będzie trochę zabiegany. Mama umówiła mnie na rozmowę o pracę, więc nie mogę tego spieprzyć. Chciałabym pójść na studia, ale utrzymanie się tam nie jest tanie. Chcę być już z resztą samodzielna. Praca to dla mnie nowość. Ale jestem podekscytowana. Jakoś nie rozumiem ludzi, którzy narzekają na to, że muszą pracować. Dla mnie to będzie nowe wyzwanie, które z chęcią podejmę.

Mama zawiozła mnie do małego miasta pół godziny od Londynu o nazwie Stratford. Miasteczko jest przeurocze. Mile mnie zaskoczyło. Gdzieniegdzie pozostały jeszcze stare budynki. Jest również wielkie centrum handlowe, a obok niego siedziba mojego przyszłego szefa. Wielka tabliczka z napisem Evans Company. Całe miejsce wygląda na bardzo zadbane i kurewsko drogie. Pomimo iż nie mam doświadczenia mama zapewniała, że pan Evans jest jej dawnym przyjacielem i nie powinnam mieć problemów z dostaniem tej pracy. Miałam być nikim innym jak sekretarką, To trochę dla mnie nietypowe, ale postaram się jak tylko będę umiała. Kto wie może dostanę jakiś awans czy coś? 

Podeszłyśmy do pani, która jak mi moja matka wspominała jest sekretarką, ale przechodzi na emeryturę, dlatego właśnie pan Evans poszukuje nowej.
-Witam cię moja droga. Jesteśmy umówione z Calum'em. -posłała jej miły uśmiech i ze sposobu jakim z nią rozmawiała uznałam, że dobrze ją zna.
-Ah tak oczywiście. Pan Evans czeka w jego gabinecie. -odesłała uśmiech i wskazała na drzwi gabinetu.
Powoli kierowałam się do jego gabinetu. Czułam, że moje nogi miękną, a stres mnie już całkiem zjadł. Jaki on jest? Czy jest miły? Może to jakiś zboczeniec? Uh mam same najgorsze myśli.

Gdy drzwi się otworzyły moim oczom ukazał się wielki gabinet. Piękne mahoniowe meble i ciemne panele. Kimkolwiek on jest ma niezły gust. Siedzi przy biurku stukając coś na laptopie. Ubrany w garnitur, który jest pewnie droższy od moich ciuchów razem wziętych. Moja mama chrząknęła, powodując, że mężczyzna około trzydziestki spojrzał na nas. Jego usta przybrały kształt banana. Wstał. Podał nam rękę na powitanie. Pomimo jego znajomości z moją matką starał się być całkowicie formalny. Chociaż kurwa, jest niezły.
-Proszę, usiądźcie. -wskazał na krzesła, tak też zrobiłyśmy. -Tak więc Jessy, mogę spojrzeć na twoje CV? -podałam mu teczkę, gdzie było moje CV i parę dodatkowych informacji. Gdy wszystko przeczytał spojrzał na mnie z uśmiechem. -Twoje CV wygląda nie najgorzej, możesz zacząć od czwartku. -czy to się dzieję naprawdę? Nie mogę uwierzyć, że się udało. Moja pierwsza praca!
-Bardzo dziękuję panu. -podałam rękę przystojnemu szefowi.

Pan Evans powiedział mi, że na początek będę pracować tylko na jeden etat, jeśli zobaczy, że sobie radzę zatrudni mnie na stałe. Mam się ubierać formalnie i być miła dla ludzi, którzy tu wchodzą, odbierać telefony i gdy tego trzeba przekierowywać do różnych działów. Praca sekretarki w magazynie The Times brzmi świetnie. W końcu to jeden z najpopularniejszych magazynów plotkarskich w Wielkiej Brytani. Mam nadzieję, że to wypali. Zaczynam za dwa dni o dziewiątej.

Po spotkaniu pożegnałyśmy panią Betty - obecną sekretarkę i pognałyśmy do wyjścia. Pojechałyśmy do centrum handlowego kupić trochę spódniczek i sukienek odpowiednich do mojej pracy. Nie miałam zbyt dużo takich ubrań, może z dwie sukienki i spraną spódnicę. Wybrałam parę ciuchów, a mama co chwila donosiła mi nowe. Sumując kupiłam pięć sukienek, trzy spódnice i cztery koszule, które mogę założyć również do czarnych rurek. Wspaniale.

Oczami Niall'a

Starałem się zapomnieć o Jessy, ale to nie jest takie łatwe. Gdzieniegdzie robię coś, od razu przypomina mi się dziewczyna z pięknym uśmiechem robiąca to samo. Nie miałem już siły. Wziąłem do ręki skręta i powoli dawałem się ponieść narkotykowi. Czułem się odprężony, bez problemów, jakby świat nie istniał. Wydychałem kłęby odurzającego dymu. Raz po razie, a każdy kolejny zdawał się być lepszy niż poprzedni. Znacie to uczucie, gdy jecie swoje ulubione danie? Każdy kęs jest dla was błogą ekstazą, w której chcecie się pogłębiać i jeść dalej, jakby umiar nie istniał. Tak właśnie jest z paleniem. Czuję ten błoni stan. Stan, w którym to ja jestem najważniejszy, a wszystko inne jest przezroczyste.
-Niall nie przesadzasz to już trzeci skręt w tym dniu. -jak zwykle Liam musi wtrącać dupę, w nie swoje interesy. Po co on się mną przejmuję? Tak naprawdę tylko on.
-I będzie ich jeszcze więcej jak się nie zamkniesz. -co ja poradzę, że nie jestem w nastroju?
-Spokojnie stary, tylko się martwię. -przecież wiem. Ty zawsze to robisz. Przekręciłem oczami i kontynuowałem wciąganie tej trucizny.

Do salonu wszedł Zayn, a w ustach miał pączka lub kota. Tak to chyba był kot. Jak widać zioło daję się we znaki.
-Jadę na zlecenie. -wyciągnął pączka z ust.
-Tylko tego nie spierdol. -mrugnął okiem i wyszedł.
Gdy chłopaki sami robią narkotykowe interesy jestem trochę niepewny. Niby im ufam, ale nigdy nie wiadomo co się może stać. Nadal boli mnie miejsce, gdzie zostałem postrzelony. Za to Liam jest dość opiekuńczy i kupuje mi różne kremy, które i tak nie pomagają, ale jestem mu wdzięczny, że traci na mnie swój czas.

Na jutro mam już plan- odwiedzić Jessy, o ile ta mnie nie odrzuci.

czytasz=komentujesz :)
Bum w tej części poznaliście pana Evans'a, jeśli jesteście zainteresowani kto się w niego wcielił wystarczy zerknąć na zakładkę bohaterowie. Zamówiłam już szablon na bloga, ale nie wiem kiedy będzie gotowy. 
I możecie czytać Alone również na wattpadzie pod tym linkiem :)

poniedziałek, 14 lipca 2014

8

Możesz odejść. Możesz odejść. Możesz odejść. Słowa Niall'a wciąż dźwięczały w moich uszach. Nie wierzę, że mi pozwolił. Tak długo się z tym sprzeczał, aż w końcu mi pozwolił. Spakowałam swoje rzeczy i złapałam taksówkę. To tylko sen. Tak pewnie to wszystko mi się śni.

Po prawie miesiącu mogę zobaczyć się z rodziną, z przyjaciółmi. Tak bardzo się cieszę. Gdy kierowca stanął przed moim domem zapłaciłam mu i podziękowałam. To takie dziwne. Kiedyś byłam tu codziennie. Nie spodziewałam się, że jeszcze będę tutaj stała, a co dopiero wejdę do środka. To mój dom, więc dlaczego się tak denerwuję? Czy to nie jest dziwne? Jakbym już tutaj nie należała. Raz kozia śmierć. Zadzwoniłam i czekałam. Czekałam i czekałam, aż po chwili otworzyła mi siostra. Moje oczy zalały się łzami. Jej z resztą też. Energicznie mnie przytuliła i robiła to strasznie mocno i długo. Pomogła mi z walizką.
-Mamo Jessy wróciła! -krzyknęła słabym głosem pełnym rozpaczy, ale i szczęścia.
Mama szybko pojawiła się w przedpokoju. Nie chcę obrażać mojej matki, ale wygląda naprawdę okropnie. Wielkie, sine worki pod jej oczami świadczą o wielu nieprzespanych nocach. Usta spierzchnięte i przekrwione oczy.
-Jessy. -zaczęła po cichu. -Ja.. myślałam, że już się nie odnajdziesz. Wynajęliśmy detektywa, zaangażowaliśmy policję, ale to było na nic. Nie potrafili cię znaleźć. -wybuchła płaczem i objęła mnie. Poczułam odrazę do Niall'a i jego gangu. Nie tylko mi wyrządzili krzywdę. Moja rodzina przeżywała to dwa razy mocniej. Tak bardzo kochana rodzina. Już nikt nas nie rozdzieli.
-Jestem mamo i już zawsze będę. -powiedziałam z wyrzutami serca, których nie powinnam mieć. Racja?

Wyobrażacie sobie nie widzieć rodziny przez miesiąc? Niektórzy nawet by się cieszyli, ale ja zbyt mocno ich kocham. Gdybym miała gdzieś wyjechać, nie mówiąc im o tym, czułabym się strasznie. Zresztą oni też. Martwili by się. Tak jak teraz było. Oni przechodzili prawdziwe piekło. Tak strasznie mi przykro. Dobrze, że miałam możliwość napisania do nich wiadomości. Dzięki temu ja wiedziałam, że z nimi wszystko w porządku i oni wiedzieli, że żyję. 

Zapytacie co z Niall'em? Odpowiem wam, że nie wiem. Nie wiem co zrobić. Nie znam jego adresu. Jedyne co mogę zrobić to poznać ten dom z pamięci. Ale czy chcę? Czy chcę znowu tam wylądować? Czy chcę się z nim spotkać? 

Oczami Niall'a

Jednak odeszła. Byłem idiotą jeśli myślałem, że zostanie. Myślałem, że mnie kocha. Jaki ja głupi. Tak po prostu wzięła swoje rzeczy i wyszła. Czy popełniłem błąd? Może nigdy nie powinienem do tego dopuścić? Miała się ze mną zestarzeć. Miała być moja. Tylko moja. Jeśli ktoś jej dotknie.

Weszła do domu. Nie, że ją śledzę. Nie. Ja tylko sprawdzam czy jest bezpieczna. Zaraz po tym pojechałem do domu. Na kanapie zastałem Harry'ego i Zayn'a. Ah tak byliśmy umówieni. Ale mi się nie chcę. Jestem zbyt zdołowany by z nimi rozmawiać. Zwłaszcza jeżeli mamy rozmawiać o gangu i dostawie, przy której mnie nie było. Cholera.
-Jak się czujesz? -nie spodziewałem się, że chłopaki martwią się o mnie.
-Lepiej.
Harry pokręcił głową i szturchnął Zayn'a. Nie mam bladego pojęcia czemu zawsze, gdy jest coś złego do przekazania, gada to Zayn.
-Um, Niall. Nie bądź zły.
-Nie pierdol tylko gadaj. -przewróciłem oczami.
-Zrobiliśmy to bez ciebie, nie wiem czy to źle, ale chyba wszystko poszło zgodnie z planem. Udało nam się dostarczyć towar.
-Macie forsę? -wyciągnął spod kurtki worek.
-Tu jest wszystko. -podał mi worek. To ja jestem tutaj od podziału gotówką, nawet jeśli nie biorę udziału w dostarczaniu.
Było tam z pięć tysięcy.
-Kurwa. -podziwiałem zawartość worka. Było wszystko. Nieźle. -Dobra robota chłopaki. -rozdzieliłem każdemu po działce. Zostawiłem część dla siebie. Nie dlatego, że tak chciałem. Jestem szefem i muszę dostać działkę mimo wszystko.

Wieczorem chłopaków już nie było. Jak dobrze być samym. W sumie to brakuję mi czegoś, kogoś. Ta tej dziewczyny, z którą codziennie byłem tak blisko. Usłyszałem dźwięk wiadomości. Wyjąłem telefon i zobaczyłem to.


Od: Jessy
21:32
Chciałam ci tylko podziękować i powiedzieć, że jestem bezpieczna.

Tylko to.


czytasz=komentujesz :)
Czekaliście na to czy Jessy odejdzie od Niall'a. Macie odpowiedź. Wiem trochę smutno, bo pewnie chcielibyście żeby została. Tak więc rozdział trochę krótki, przepraszam. Do napisania aniołki ;)

niedziela, 6 lipca 2014

7

Z kieszeni Niall'a szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę najszybciej jak umiałam. Nie wiem jak to się stało. Huśtałam się i nagle usłyszałam strzał. Później zobaczyłam, że Niall leży na ziemi i nie oddycha. Przestraszyłam się. Obróciłam go na bok i zauważyłam draśnięcie na jego klatce piersiowej. Na szczęście nie przy sercu. To było najgorsze co mnie w życiu spotkało. Płakałam tak długo, aż w końcu przyjechała karetka. Jeden z nich zapytał mnie co się stało, ale ja tylko za nim szłam. A raczej to on mnie prowadził. Byłam oszołomiona. Nie miałam pojęcia jak to się mogło stać. Wsiadłam do karetki, a Niall'a wnieśli do niej na noszach. Byłam strasznie roztrzęsiona. Co jeśli on umrze? On nie może umrzeć! Może i mnie porwał, ale jest dla mnie tak naprawdę wszystkim. Zakochałam się w nim. Nie chcę żeby ode mnie odszedł.

Siedzę przed salą, gdzie leży Niall. Przez całą noc czekałam, aż się obudzi lub da znak, że żyje. Niestety nic takiego się nie stało. Lekarze wzięli go na niezliczoną ilość badań, z których i tak nic nie wywnioskowali.
-Nie możemy jeszcze nic powiedzieć. Stan chłopaka jest ciężki. -gadali ciągle te dwa zdania, jak gdyby inne słowa były zakazane.
W sumie to nic nie jadłam. Ale nie mam na to ochoty. Dlaczego to nie mogłabym być ja? Oh moje myśli stają się coraz gorsze. Zerknęłam przez małą szybę do sali blondyna. Leży. Zaczął oddychać, ale jak na razie tylko przy pomocy specjalnych do tego maszyn. Strasznie zbladł. Założę się, że jest zimny jak trup. To jest chore. Dlaczego oni nic nie robią? Pozwalają mu tam tak leżeć i nie wiadomo nawet czy przeżyje. Wytarłam mokre oczy i po cichu weszłam do jego oddziału. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i chwyciłam jego dłoń. Szeptałam mu, że wszystko będzie dobrze, chociaż sama myślałam inaczej.

Po chwili poczułam jak jego ręka się rusza. To tylko moja wyobraźnia tak chce. Ale znowu to poczułam. Szybko wstałam i zauważyłam jak zaczyna otwierać oczy. Delikatnie nimi mrużył, aż w końcu otworzył je by na mnie spojrzeć. Porozglądał się we wszystkie strony i zatrzymał swój wzrok na mojej osobie. Delikatnie uniósł kąciki ust by ponownie je opuścić.
-Gdzie jestem? -zapytał ochrypniętym głosem.
-W szpitalu.
-Co się stało? -mówił nie zbyt wyraźnie, ale umiałam go zrozumieć.
-Nie pamiętasz? -pokręcił delikatnie głową. -Byliśmy w ogrodzie i nagle ktoś cię postrzelił.
Mina Niall'a złamała mi serce. Był w jednym momencie na krawędzi, tak strasznie załamany. Nic nie poradzę, że wyszłam. Musiałam. Nie chcę mu pokazywać jak strasznie boli mnie jego cierpienie. Usiadłam na korytarzu i płakałam w moje kolana. Dlaczego to mnie tak strasznie boli? Czy on jest dla mnie wszystkim? Co bym zrobiła gdyby się nie obudził? Nie dałabym rady. Ten mężczyzna, który mnie porwał i pobił, ten sam, który się mną opiekował i czule całował. To Niall i to w nim się zakochałam. Jestem pewna, że to on.

Oczami Niall'a

Co ja tu robię? Jak ktoś mógł mnie postrzelić? Co to ma kurwa znaczyć? Znajdę go. I zabiję. Kurwa zabiję gnoja. Jak śmiał to zrobić. A co jeśli to nie ja byłem jego celem? Tylko Jessy. Nie. To nie prawda. Szybko wybiłem sobie z głowy tą myśl. Gdyby mojej Jessy coś groziło. Nie wiem co bym zrobił. Czy jeśli ją wypuszczę będzie bezpieczna? Myślę, że to dobry pomysł. Ale muszę to jeszcze przemyśleć. U schyłku swoich sił powoli wstałem ze szpitalnego łóżka, podążając za wyjściem. Pociągnąłem za klamkę. Drzwi pod moim oporem posunęły się dając mi wolną drogę. 

Czy ja słyszę płacz? Spojrzałem w dół. Piękna, ciemnowłosa dziewczyna siedziała skulona na zimnej posadzce. Podniosła głowę. Jest cała czerwona. Jej załzawione oczy, stały się strasznie jasne i również czerwone. Jej idealne rzęsy są ze sobą posklejane, a usta strasznie spuchnięte. Wygląda okropnie. Nie jak moja Jessy. Wygląda jak mała dziewczynka, która zgubiła się w supermarkecie. Nie mogąca znaleźć mamy. Biedna, mała dziewczynka, która oczekuje pomocy od kogokolwiek i to natychmiast.

Podałem jej rękę. Wzdrygnęła się na mój gest, ale chwyciła ją. Pomogłem jej wstać i szybko skryłem ją w moich ramionach. Oplotła ręce na mojej szyi i zmniejszyła dystans pomiędzy nami. Pachnie tak cudownie. Jej włosy są miękkie jak zawsze. Nacisnęła na moją ranę na co syknąłem z bólu. Odsunęła się ode mnie.
-Przepraszam, zapomniałam. -spuściła głowę i pociągnęła nosem. Taka niewinna. Jak ona musiała się czuć? Przecież była przy tym. To ona zadzwoniła po karetkę. Gdyby nie ona możliwe, że mógłbym już nie żyć.
-Dziękuję. -spojrzała na mnie ze zdziwieniem. -Uratowałaś mi życie.
Jedna łza spłynęła jej po policzku. Nie wiem czemu. Ale wyciągnęła ręce i szybko mnie nimi oplotła.

Myślałem. Zdecydowanie za długo. Nie mogę ryzykować. To już oczywiste. Podjąłem decyzję.
-Możesz odejść.
-C-co?
-Pozwalam ci wrócić do rodziny.

czytasz=komentujesz :)
Dam dam.. kto by się spodziewał takiego obrotu spraw? Haha może ja xD Proszę was o udzielanie się (komentowanie). Naprawdę chcę poznać waszą opinię. Jeśli napiszecie 'super' czy coś takiego, to fajnie, ale gdybyście napisali coś w stylu 'podobało mi się to... a nie podobało to.. czy coś' to bym się baaardzo cieszyła. Proszę czytajcie też te notki, bo nie pisze ich po nic. To do napisania kochani ;) I przepraszam, że rozdział taki krótki.

sobota, 28 czerwca 2014

6

Nasze ciała ocierały się wzajemnie. Jej język współgrał z moim. Jest cudownie. Nasze ciała są już całe mokre i z chęcią posunąłbym się dalej, gdyby nie to.
-Niall przestań. -zszedłem z niej i usiadłem na rogu materaca. Nie jestem zły, bardziej zdziwiony. Dlaczego kazała mi przestać? Czy ona nadal się mnie boi? 
-Co się stało słońce? -usiadła obok mnie i połączyła nasze palce.
-Ja tylko, nie jestem gotowa. -spuściła głowę.
-Rozumiem i do niczego cię nie zmuszam. -uniosłem jej podbródek i złożyłem pojedynczy pocałunek na jej ustach. Uśmiechnęła się i wstała.
-Idę pod prysznic. -oznajmiła i wyszła do łazienki.
Podszedłem do szafy z ubraniami. Wyciągnąłem dla siebie piżamę, a dla Jessy wybrałem jedną ze swoich koszulek. Będzie pewnie trochę za duża, ale jakoś to przeżyje. Korzystając z samotności przebrałem się szybko w sypialni i położyłem do łóżka.
Obudziły mnie odgłosy dobiegające z salonu. Jessy nie było obok mnie, więc szybko tam zbiegłem.
-A raz jak byliśmy u mamy Niall'a pokazywała nam jego zdjęcia z dzieciństwa. -powiedział Louis. Jessy zaczęła się śmiać i poklepała go w ramię.
-A co wy tu robicie? -zapytałem zdziwiony. Nie mam pojęcia jakim cudem chłopaki weszli do mojego domu i jeszcze mieli czelność rozmawiać z moją Jessy.
-To ja ich wpuściłam. -odezwał się cichy głosik dziewczyny. -Powiedzieli, że mają do ciebie sprawę, a ty spałeś i.. -przerwał jej Harry.
-I powiedzieliśmy, że poczekamy.
-Jessy powiedziała, żebyśmy się rozgościli. Zrobiła nam herbatę. -odezwał się Liam.
Chwilę się zastanawiałem. Postanowiłem to przemilczeć. To miał być dobry dzień i taki będzie. Podszedłem do dziewczyny i pocałowałem ją w czoło. Wyszeptałem jej do ucha, że to miłe z jej strony, ale nie powinna nikogo wpuszczać, bo może to być ktoś nieproszony i żeby poszła do góry, bo muszę porozmawiać z chłopakami. Pokiwała głową i wyszła.
-Po co przyszliście?
Chłopaki wymienili spojrzenia. Zayn wstał i usiadł obok mnie.
-Stary jest zlecenie. -to normalne. Jak zwykle robią z tego wielką sprawę, a to było zwykłe zlecenie. Nic prostszego.
-Szczegóły?
-Zamówili dwa kilogramy. Nie mam pojęcia po co im tyle, ale kasę dają z góry.
-Kurwa. Co to za jedni?
-Nie powiedzieli. Jedynie co wiemy to, że będą czekać przy Bright Street. -starałem sobie przypomnieć, gdzie to jest. Nie byłem tam od, cóż od dawna. Mieszka tam pełno bogaczy i właśnie z tego ona słynie.
-Kiedy?
-Jutro o jedenastej. Zależy im na prywatności.
-Bo mnie to kurwa obchodzi.
-Uwierz mi, że mnie też, ale zamówienie to zamówienie. Dzięki niemu będziemy mieli kupę kasy.
-Ta, a co z Jessy? -zastanawiałem się nad tym od początku tej rozmowy.
-Może zostać z Perrie.
-Zgodzi się?
-Pewnie, ona lubi babskie spotkania.
-Dobra.
Chłopaki wyszli, gdy wszystko ustaliliśmy. Teraz tylko muszę przekazać Jessy, że jutro pozna nową koleżankę. Perrie jest miła i jest zupełnym przeciwieństwem Zayn'a, ale to ich do siebie zbliża. To trochę jak ja i ona. Jest nieśmiała i skryta, a ja odważny i otwarty. Nie mam sekretów. Nie mam potrzeby ich mieć. Jeśli ktoś chce coś wiedzieć, mówię mu to, nie zawsze za darmo. Jest jeden wyjątek. Gang. Tu nie mogę powiedzieć wszystkiego. Szczególnie moim wrogom. Niebezpieczne by było, gdyby oni wiedzieli o mnie wszystko. Użyli by tego przeciwko mnie, co mogłoby się źle skończyć. Nawet śmiercią. Uznałem, że nie mam ochoty na domowe jedzenie. Wyjąłem telefon i zamówiłem pizze. Mam nadzieję, że Jessy będzie miała ochotę. Co do niej to właśnie zeszła na dół.
-Jessy chodź tutaj. -podeszła, a minę miała jakby nie była mnie pewna. Może myśli, że coś poszło nie tak i mogę się na niej wyżyć, ale tak nie jest. Usiadła obok mnie, a ja szybko przeniosłem ją na moje kolana. -No więc dzisiaj na obiad będzie pizza, masz ochotę? -pokiwała głową i oblizała wargi. Jest już południe, a ona pewnie nic jeszcze nie jadła. Moja księżniczka. Jest już wystarczająco chuda. Nie mogę jej pozwolić na utratę wagi. Taka krucha i delikatna. Tylko moja.
Po dwudziestu minutach kierowca zapukał i przywiózł nam ciepłą pizze. Zapłaciłem mu, tym samym pozbywając się go. Włączyłem telewizor i usiadłem z Jessy do małego stolika pośrodku pokoju. Akurat leciał mecz co mnie bardzo ucieszyło, nie byłem jednak pewien czy dziewczynie to się spodoba.
-Może przełączę. -już miałem brać pilot do ręki, gdy Jessy odrzuciła mi ją.
-Zwariowałeś? Przecież gra Chelsea i Manchester. -po tych słowach moje usta zrobiły kształt literki o. Jednak  byłem cicho. Nie spodziewałem się, że taka delikatna dziewczyna lubi taką męską grę. Jednak nie tylko męską. Zajadaliśmy po kawałku pizzy, a Jessy co chwilę komentowała mecz.
-Podaj mu! Jest wolny! -chciałem powiedzieć coś w stylu 'oni cie nie słyszą', ale jeśli sprawia jej to przyjemność.
Wieczór minął nam dobrze. Po obejrzeniu całego meczu pierwszy raz wyszliśmy na dwór, do mojego ogrodu. Nie jest co prawda piękny, ale nie jest też taki zły. Drewniana, mahoniowa huśtawka stoi obok wysokiego płotu. Jessy od razu pobiegła by się na niej pohuśtać. Wygląda cudownie, gdy wiatr rozwiewa jej włosy na wszystkie strony. Nagle usłyszeliśmy strzał.

czytasz=komentujesz ;)
Przepraszam, że tak długo ;/ Wspaniałych wakacji i dobrej pogody :D Macie plany? Wyjeżdżacie gdzieś? Będę starała się dodawać rozdziały co tydzień.

środa, 18 czerwca 2014

5

Ważna notatka pod rozdziałem

Kolejny dzień w jego domu. Odosobniona od wszystkich z wyjątkiem Niall'a. Z każdym dniem czułam, że nie mam już szansy by się stąd wydostać. Mimo, że chłopak starał się być dla mnie miły, ja i tak byłam smutna. Nie mając siły na nic, chciałam by to się skończyło. Siedzę na fotelu przy oknie, patrząc przed siebie. Widzę jak krople deszczu spływają po szle. Jedne szybciej, jedne wolniej. Stukały i zagłuszały cisze. Mrok rozświetliła błyskawica. Najpierw jedna, później kolejna. Siedzę tak i rozmyślam, czy Niall ma jakieś plany co do mnie. Pewnie tak, inaczej po co by mnie tu trzymał? Podszedł do mnie podając mi kubek z gorącą herbatą i okrył mnie kocem. Jest opiekuńczy i martwi się o mnie. Odkąd zauważył, że nie czuję się najlepiej jest inny. Chce pewnie, żebym przywykła do jego otoczenia. Niestety jak na razie mi się nie udaję. Tęsknie za rodziną, za przyjaciółmi, rozmyślam nad tym czy mnie szukają. Czy też tęsknią. Blondyn wtulił się we mnie.
-Co się dzieję? -zapytał z troską.
-Tęsknie za przyjaciółmi. -moje oczy zaczęły szczypać, zalały się łzami, które popłynęły mi po policzkach.
-Nie martw się kochanie. Wszystko będzie dobrze. -wtulił się mocniej i wytarł moje poliki swoim rękawem.
Nigdy nie będzie dobrze. On sobie chyba żartuje. Nie ma pojęcia jak ja się czuję, że jest mi tu okropnie. Nic nie pomoże. Nawet jeśli on mnie wypuści, wszystko będę pamiętać. To porwanie i pobicie.
-Może chodźmy już spać? -zapytałam mając nadzieję, że się odczepi.
Skinął i skierował się do sypialni. Miałam jeszcze pięć minut, zanim się umyje, więc pobiegłam do sypialni. Szybko odnalazłam mój telefon i podłączyłam go do ładowarki Niall'a. Na wyświetlaczu wyskoczyło mi pełno powiadomień. Czterdzieści siedem nieodebranych połączeń. Dwadzieścia wiadomości. Przestraszyłam się i zaczęłam otwierać po kolei wiadomości i na nie odpisywać. Jeden bardzo mnie poruszył. Był on od mojej siostry i brzmiał Jessy czy ty żyjesz? Odezwij się wszyscy się o ciebie martwią. Policja cię szuka. A więc jednak mnie szukają. To mi ulżyło. Odpisałam jej, że zostałam porwana i jestem przetrzymywana u jednego z nich, ale nie ma się martwić, bo chłopak się mną opiekuję. Usłyszałam jak Niall zakręca wodę, więc zaraz będzie wychodzić. Odłożyłam komórkę tam gdzie była na początku i udawałam, że śpię.
Niall wślizgnął się po cichu pod kołdrę by mnie nie obudzić, a zaraz po tym objął mnie w pasie i przysunął bliżej. Obróciłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Zaczął gładzić mnie po włosach. To jest takie przyjemne. Wtuliłam się mocniej. Zasnęłam.
Obudziłam się w ramionach Niall'a. Musiałam spać z nim w tej pozycji całą noc. To dziwne, ale czułam się przy nim bezpiecznie. Starałam się jakoś uwolnić ze jego uścisku by go nie zbudzić, ale nie udało mi się. Jego uścisk jest zbyt mocny. Zostałam skazana na leżenie tak długo, aż blondyn się obudzi.

Oczami Niall'a

Obudziłem się z rękami na Jessy. Podobało mi się to. Cieszę się, że sobie nie poszła. Patrzyłem na nią dłuższą chwilę, gdy zaczęła otwierać oczy.
-Niall. -powiedziała z uśmiechem na ustach. -Obudziłeś się.
Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i umyłem zęby. Zbiegłem po schodach na dół i poczułem fantastyczny zapach koktajlu owocowego i omletów. Objąłem ją i podziękowałem za przygotowanie śniadania. Siadłem do stołu i wziąłem ją na kolana.
-E-e pozwól mi cię nakarmić.
Wziąłem widelec do ręki i ukroiłem kawałem omletu, wkładając go do ust Jessy. Był przy tym ubaw. Poczułem się jak ojciec karmiący swoje małe dziecko. Tylko, że to nie było dziecko. To była Jessy. Najbardziej urocza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałem. To już nie jest osoba, którą porwałem dla okupu. Teraz jest moja i nikt jej nie może skrzywdzić. Nawet ja. Postanowiłem ją gdzieś zabrać. Tak długo siedzi w domu, za niedługo może dostać szału. Słyszałem o takich ludziach, więc wolałem nie ryzykować.
-Idź się umyć i ubrać. -popatrzyła na mnie pytająco. -To niespodzianka.
Poleciała szybko do łazienki i po dziesięciu minutach stała już gotowa do wyjścia. Była podekscytowana widzę to w jej oczach. Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy w ciszy. Tylko czasami Jessy pytała dokąd ją zabieram, ale nie odpowiadałem. Pół godziny później byliśmy na miejscu. Naszym oczom ukazał się wielki budynek z posągiem kręgla na dachu. Mogła się już domyślić, że przyjechaliśmy na kręgle.
-O jeju Niall! -krzyknęła i rzuciła mi się na kark. -Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś, tak dawno nie grałam.
-Dla ciebie wszystko księżniczko. -szepnąłem jej do ucha i chwyciłem jej dłoń po czym zaprowadziłem do środka. Kazałem jej wybrać tor i przebrać buty. Ja zamówiłem dla nas napoje.
Jessy siedziała już przy naszym torze o numerze pięć z kulą przy stopach. Odwróciła głowę, gdy ją zawołałem i podałem jej colę. Upiła troszkę i poszła rzucić. Trafiła w siedem kręgli. Podskoczyła, a ja zaklaskałem. Teraz moja kolej. Wziąłem do ręki najcięższą kulę i mocno rzuciłem by kręciła się prosto w cel. Po chwili wszystkie kręgle leżały zbite. Strajk!
-Brawo Niall. -Jessy zawołała. Udawałem ukłony. Było zabawnie. Ostatecznie gra skończyła się z wynikiem 231 dla mnie i 126 dla Jessy. Na szczęście umiała przegrywać i pogratulowała mi całusami w policzek. W drodze do domu Jessy nieustannie mówiła o tym jak dobrze gram i że mnie podziwia. Gdy wróciliśmy do domu dziewczyna pobiegła do kuchni, a ja do łazienki. Umyłem się i wróciłem do salonu. Zobaczyłem jak Jessy nakrywa do stołu. Poczułem też grzanki czosnkowe i zauważyłem sałatkę z oliwkami. Siadłem do stołu i zacząłem jeść wszystkie pyszności przygotowane przez moją księżniczkę. Wszystko było wyśmienite. Po posiłku pomogłem Jessy powkładać naczynia do zmywarki.
-To było pyszne, gdzie nauczyłaś się tak gotować?
-Uczyła mnie mama.
Podszedłem do niej i założyłem jej opadający kosmyk włosów za ucho. Delikatnie podniosłem jej podbródek i wpiłem się w skórę pod jej uchem. Zacząłem gryźć i zasysać tak by został ślad. Wspiąłem się wyżej na linie szczęki i składałem mokre i długie pocałunki. Na chwile popatrzyłem jej w oczy i musnąłem ją w usta, najpierw krótko, później znacznie dłużej. Ugryzłem jej dolną wargę na co zajęczała. Wsunąłem język do jej ust, tym samym walcząc z jej. Nasze języki tworzyły idealny taniec. Wsunęła swoje ręce w moje włosy i delikatnie za nie ciągnęła. Podniosłem ją, a ona oplotła mnie nogami w pasie. Przeniosłem nas do sypialni i położyłem ją na łóżko. Usiadłem obok niej i zacząłem ponownie całować. To było idealne. Ja i ona. Pragnę więcej. Potrzebuję jej.

czytasz=komentujesz ;)
Hej ;) Na początku miłego dłuższego weekendu :) Kto by się spodziewał, że już za tydzień wakacje ^^ Mam nadzieję, że znajdziecie czas na czytanie. Takie krótkie, miłe info dla was: biorę się (z Adą) za robienie zwiastuna :)
Zrobiłyśmy już do tego bloga jeśli chcecie go zobaczyć jest w zakładce zwiastun.
Pamiętajcie, że możecie być informowani tutaj
Ada podsunęła mi też żeby zrobić głównym bohaterom twittery, zastanowię się nad tym :)

piątek, 13 czerwca 2014

4

Zsiadłam z motocykla i zostałam popchnięta w stronę Niall'a. Musiał być zły. Co ja mówię, musiał być cholernie wkurwiony. Uciekłam zaraz po tym jak zdenerwował się na pytanie kiedy mnie wypuści. Jestem głupia. Co ja sobie myślałam, że mnie nie znajdą? Przecież to jest gang, oni mają wtyki wszędzie. Teraz to naprawdę się boję. Nie mam pojęcia co Niall ze mną zrobi, ale to będzie coś potwornego. Blondyn szybko złapał mnie za rękę i zaprowadził do domu. Prędzej podziękował chłopakom za przywiezienie mnie tutaj. Boję się.
Wepchnął mnie do domu tak, że prawie potknęłam się o szafkę na buty.
-Co ty sobie kurwa myślisz, że możesz tak po prostu stąd uciec? Wiesz co? Nigdy cie nie wypuszczę! -po tych słowach zaczęło się prawdziwe piekło.
Na początek kopnął mnie w brzuch. Skuliłam się w kłębek. Cholernie bolało, jeszcze nikt mnie tak nie traktował, ale jak widać 'zasłużyłam sobie'. Pociągnął mnie za włosy tym samym sprawiając, że usiadłam. Spoliczkował mnie tak mocno,że na pewno pojawi się siniak, ale to był mój najmniejszy problem. Po wszystkich ciosach i kopnięciach, które mi zafundował zawlekł mnie do jego sypialni. Położył ledwo żywą na łóżku i okrył kocem. Chyba muszę być nieźle poobijana, bo wydaję mi się, że to jakiś wielki żart. Prawie mnie zabił, a teraz zaniósł mnie do łóżka? To nie mogło się dziać na prawdę. Od przytłaczających zdarzeń, które miały dzisiaj miejsce zemdlałam.

Oczami Niall'a

Niepotrzebnie uciekła. Musiałem ją jakoś wystraszyć, żeby nie próbowała zrobić tego ponownie. A jeśli zrobi, będzie tego żałowała do końca życia. Może tego po mnie nie widać, ale zależy mi na niej. Jest w niej coś wyjątkowego. Nie chcę jej stracić, ale jeśli ona będzie ode mnie uciekać to będę zły. To, że nie potrafię kontrolować moich emocji to coś okropnego. Każdego ranka budzę się szczęśliwy, a gdy przyjdzie co do czego wplątuję się niepotrzebnie do bójki. Jestem bardzo drażliwy, ale nie robię nic bez powodu. Jak ona mogła ode mnie uciec? Robię co w moich siłach by poczuła się dobrze, a ona sobie ucieka. Jak o tym myślę to aż krew mi buzuje w żyłach.
Muszę ochłonąć. Wyciągnąłem mój ścigacz z garażu i postanowiłem się przejechać. To zawsze poprawiało mi humor. To jak u dzieci, gdy skaczą na trampolinie. Adrenalina wzrasta i ma się ochotę żyć na prawdę. Po przejechaniu dwóch kilometrów postanowiłem wrócić. Nie wiem czy dziewczyna się obudziła. Wszedłem po cichu po schodach. Zobaczyłem jak leży na łóżku. Spała jeszcze. Nie dziwię jej się, nieźle oberwała. Ale nie jest mi jej szkoda. To wszystko jej wina. Nie będę się za nic obwiniał.
Chciałem wychodzić, gdy delikatny głosik mnie zawołał.
-Niall?
-Tak? -zapytałem ostrożnie.
-Mogłabym się czegoś napić? -skinąłem i zszedłem do kuchni po wodę dla Jessy.
Podałem jej szklankę z napojem. Podziękowała i już miałem wychodzić, gdy znowu mnie zawołała. Obróciłem się na pięcie i przybliżyłem się do niej.
-Przepraszam, że chciałam uciec. Po prostu to trochę za dużo.
Ona mnie właśnie przeprasza. Mam poczucie winy za to, że ją pobiłem. I to straszne. Czuję się okropnie, jak potwór. Jak mogłem pobić tą niewinną dziewczynę?
-Ja też..  Za wszystko. -dodałem po krótkiej przerwie.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Widocznie myślała, że jestem bezuczuciowym dupkiem. Nie jest tak. Nie lubię bić kobiet, ale jeśli sobie zasłużą.. Tak właściwie to czym Jessy sobie zasłużyła? Uciekła, bo chciała być wreszcie wolna, ale to moja duma nie pozwoliła jej na to. Kurwa jestem skończonym chujem.
Przybliżyła się do mnie i wtuliła się w moje ramię. Szeptałem jej, że będzie dobrze, że przepraszam i to wszystko moja wina. Chciałbym w to wierzyć, ale wiem, że to nie prawda. Nie chcę jej wypuszczać. Chcę ją mieć przy sobie. Jest taka pociągająca. Z każdym dniem chcę jej bardziej i bardziej. Boję się, że kiedyś nie wytrzymam i po prostu, mimo jej woli zrobię to, skrzywdzę ją, a ona mnie znienawidzi.
-Dlaczego mnie tu trzymasz?
-Bardzo mi się podobasz mała. -powiedziałem spokojnie by nie pomyślała o mnie źle.
-Aha, więc lubisz mnie?
-No tak. Co w tym dziwnego?
-Trochę dziwne jest to, że mnie pobiłeś. -lepiej dla niej żeby była cicho. -Ale przeprosiłeś, więc ci wybaczam. -musnęła delikatnie mój policzek i położyła się na łóżku.
-Jesteś zmęczona? Spałaś cały dzień.
-Tak wiem, ale zaraz będzie dziesiąta, a ja boję się ciemności i wolę spać. -pokiwałem głową i wyszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i osuszyłem się ręcznikiem. Jessy już zasnęła, więc postanawiam iść do kuchni coś przekąsić. Wybrałem danie z paczki i zalałem je wodą. Po pięciu minutach było gotowe i zjadłem je. Zastanawiam się czy spać dzisiaj z Jessy. Myślę, że nie będzie miała nic przeciwko. Wszedłem po cicho do sypialni i położyłem się obok niej. Nie mogłem zasnąć. Całą noc rozmyślałem nad tym jak mogę się zmienić i nad tym, że jestem potworem. Potworem. Tak muszę się zmienić. Jeśli nadal będę tak wybuchał moja księżniczka się ode mnie odwróci i stracę ją. Na zawsze. Chcę żeby mnie polubiła. Naprawdę tego chcę. Mam pomysł.
Zaraz, gdy wstałem pobiegłem do kuchni zrobić śniadanie dla Jessy. Wyciągnąłem patelnie, z której wieki nie korzystałem i zacząłem smażyć naleśniki. Pierwszy wyszedł mi kiepsko, ale był pyszny, więc kontynuowałem smażenie.

Oczami Jessy

Zbudził mnie zapach świeżych naleśników. Zbiegłam na dół i zauważyłam Niall'a. Ucieszyłam się bardzo. Przygotował dla mnie śniadanie. Usiadłam do stołu i rozkoszowałam się cudownym zapachem. Gdy Niall usiadł zaczęłam jeść razem z nim. Zwróciłam uwagę na jego kości policzkowe. Były idealne jak on cały. Naleśniki posmarowałam czekoladą. Były obłędne. Gdy skończyłam śniadanie byłam cała ubrudzona, więc przebiegłam się do łazienki i dokładnie wytarłam twarz. Zauważyłam coś potwornego. Moja twarz jest cała w siniakach. Dotknęłam je i strasznie bolały. Dlaczego Niall mi nie powiedział, tego się nie da nie zauważyć. Rozumiem, że go poniosło, ale moja twarz wygląda strasznie. Siniak pod okiem, na skroni i pęknięte usta. Nie poznaję siebie. Muszę poczekać i na pewno zejdzie, to się szybko zagoi - powtarzałam sobie. Wyszłam z szeroko otwartymi oczami z łazienki i skierowałam się do chłopaka, który właśnie sprząta resztki po śniadaniu.
-Niall. -szepnęłam. Zerknął i pokiwał głową bym kontynuowała.
-Cze... czemu nie powiedziałeś mi, że mo.. moja twarz jest.. -zaczęłam się jąkać, zapomniałam języka w ustach.
-Hej to nic, zagoi się, nie chciałem cię tym martwić. -podszedł mi poklepał mnie po plecach, okazując wsparcie. -Dla mnie jesteś śliczna bez wyjątku.
Wymusiłam uśmiech, chociaż chciało mi się płakać.

czytasz=komentujesz ;)
Przepraszam, że nie dodawałam tego rozdziału dosyć długo, ale miałam brak weny. Starałam się coś wymyślić i chyba mi się udało, osądźcie to sami ;) Dziękuję, że komentujecie i czytacie, to dla mnie ważne ♥ Jeśli ktoś chce być informowany niech tu kliknie :) Rozdziały będę dodawać myślę, że co 5 dni i zapraszam na mój drugi ff http://unearthly-harrystyles.blogspot.com/

Pismo