niedziela, 6 lipca 2014

7

Z kieszeni Niall'a szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę najszybciej jak umiałam. Nie wiem jak to się stało. Huśtałam się i nagle usłyszałam strzał. Później zobaczyłam, że Niall leży na ziemi i nie oddycha. Przestraszyłam się. Obróciłam go na bok i zauważyłam draśnięcie na jego klatce piersiowej. Na szczęście nie przy sercu. To było najgorsze co mnie w życiu spotkało. Płakałam tak długo, aż w końcu przyjechała karetka. Jeden z nich zapytał mnie co się stało, ale ja tylko za nim szłam. A raczej to on mnie prowadził. Byłam oszołomiona. Nie miałam pojęcia jak to się mogło stać. Wsiadłam do karetki, a Niall'a wnieśli do niej na noszach. Byłam strasznie roztrzęsiona. Co jeśli on umrze? On nie może umrzeć! Może i mnie porwał, ale jest dla mnie tak naprawdę wszystkim. Zakochałam się w nim. Nie chcę żeby ode mnie odszedł.

Siedzę przed salą, gdzie leży Niall. Przez całą noc czekałam, aż się obudzi lub da znak, że żyje. Niestety nic takiego się nie stało. Lekarze wzięli go na niezliczoną ilość badań, z których i tak nic nie wywnioskowali.
-Nie możemy jeszcze nic powiedzieć. Stan chłopaka jest ciężki. -gadali ciągle te dwa zdania, jak gdyby inne słowa były zakazane.
W sumie to nic nie jadłam. Ale nie mam na to ochoty. Dlaczego to nie mogłabym być ja? Oh moje myśli stają się coraz gorsze. Zerknęłam przez małą szybę do sali blondyna. Leży. Zaczął oddychać, ale jak na razie tylko przy pomocy specjalnych do tego maszyn. Strasznie zbladł. Założę się, że jest zimny jak trup. To jest chore. Dlaczego oni nic nie robią? Pozwalają mu tam tak leżeć i nie wiadomo nawet czy przeżyje. Wytarłam mokre oczy i po cichu weszłam do jego oddziału. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i chwyciłam jego dłoń. Szeptałam mu, że wszystko będzie dobrze, chociaż sama myślałam inaczej.

Po chwili poczułam jak jego ręka się rusza. To tylko moja wyobraźnia tak chce. Ale znowu to poczułam. Szybko wstałam i zauważyłam jak zaczyna otwierać oczy. Delikatnie nimi mrużył, aż w końcu otworzył je by na mnie spojrzeć. Porozglądał się we wszystkie strony i zatrzymał swój wzrok na mojej osobie. Delikatnie uniósł kąciki ust by ponownie je opuścić.
-Gdzie jestem? -zapytał ochrypniętym głosem.
-W szpitalu.
-Co się stało? -mówił nie zbyt wyraźnie, ale umiałam go zrozumieć.
-Nie pamiętasz? -pokręcił delikatnie głową. -Byliśmy w ogrodzie i nagle ktoś cię postrzelił.
Mina Niall'a złamała mi serce. Był w jednym momencie na krawędzi, tak strasznie załamany. Nic nie poradzę, że wyszłam. Musiałam. Nie chcę mu pokazywać jak strasznie boli mnie jego cierpienie. Usiadłam na korytarzu i płakałam w moje kolana. Dlaczego to mnie tak strasznie boli? Czy on jest dla mnie wszystkim? Co bym zrobiła gdyby się nie obudził? Nie dałabym rady. Ten mężczyzna, który mnie porwał i pobił, ten sam, który się mną opiekował i czule całował. To Niall i to w nim się zakochałam. Jestem pewna, że to on.

Oczami Niall'a

Co ja tu robię? Jak ktoś mógł mnie postrzelić? Co to ma kurwa znaczyć? Znajdę go. I zabiję. Kurwa zabiję gnoja. Jak śmiał to zrobić. A co jeśli to nie ja byłem jego celem? Tylko Jessy. Nie. To nie prawda. Szybko wybiłem sobie z głowy tą myśl. Gdyby mojej Jessy coś groziło. Nie wiem co bym zrobił. Czy jeśli ją wypuszczę będzie bezpieczna? Myślę, że to dobry pomysł. Ale muszę to jeszcze przemyśleć. U schyłku swoich sił powoli wstałem ze szpitalnego łóżka, podążając za wyjściem. Pociągnąłem za klamkę. Drzwi pod moim oporem posunęły się dając mi wolną drogę. 

Czy ja słyszę płacz? Spojrzałem w dół. Piękna, ciemnowłosa dziewczyna siedziała skulona na zimnej posadzce. Podniosła głowę. Jest cała czerwona. Jej załzawione oczy, stały się strasznie jasne i również czerwone. Jej idealne rzęsy są ze sobą posklejane, a usta strasznie spuchnięte. Wygląda okropnie. Nie jak moja Jessy. Wygląda jak mała dziewczynka, która zgubiła się w supermarkecie. Nie mogąca znaleźć mamy. Biedna, mała dziewczynka, która oczekuje pomocy od kogokolwiek i to natychmiast.

Podałem jej rękę. Wzdrygnęła się na mój gest, ale chwyciła ją. Pomogłem jej wstać i szybko skryłem ją w moich ramionach. Oplotła ręce na mojej szyi i zmniejszyła dystans pomiędzy nami. Pachnie tak cudownie. Jej włosy są miękkie jak zawsze. Nacisnęła na moją ranę na co syknąłem z bólu. Odsunęła się ode mnie.
-Przepraszam, zapomniałam. -spuściła głowę i pociągnęła nosem. Taka niewinna. Jak ona musiała się czuć? Przecież była przy tym. To ona zadzwoniła po karetkę. Gdyby nie ona możliwe, że mógłbym już nie żyć.
-Dziękuję. -spojrzała na mnie ze zdziwieniem. -Uratowałaś mi życie.
Jedna łza spłynęła jej po policzku. Nie wiem czemu. Ale wyciągnęła ręce i szybko mnie nimi oplotła.

Myślałem. Zdecydowanie za długo. Nie mogę ryzykować. To już oczywiste. Podjąłem decyzję.
-Możesz odejść.
-C-co?
-Pozwalam ci wrócić do rodziny.

czytasz=komentujesz :)
Dam dam.. kto by się spodziewał takiego obrotu spraw? Haha może ja xD Proszę was o udzielanie się (komentowanie). Naprawdę chcę poznać waszą opinię. Jeśli napiszecie 'super' czy coś takiego, to fajnie, ale gdybyście napisali coś w stylu 'podobało mi się to... a nie podobało to.. czy coś' to bym się baaardzo cieszyła. Proszę czytajcie też te notki, bo nie pisze ich po nic. To do napisania kochani ;) I przepraszam, że rozdział taki krótki.

4 komentarze:

  1. Super!!!!!! Ale moim zdaniem byłoby fajnie gdyby z nim została :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKIE <333!!!
    czekam na next <3
    zapraszam także do mnie : http://not-all-angels-are-beautiful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbiasty blog <3 Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału :D Ciekawe czy Jessy zostanie przy Niallu ?? :D Pozdrawaim :D :* <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra ! Ciekawe czy odejdzie,a jeżeli tak to mam nadzieję ,że będą sie spotykać i takie tam heheh ^^

    OdpowiedzUsuń

Pismo