-Niall przestań. -zszedłem z niej i usiadłem na rogu materaca. Nie jestem zły, bardziej zdziwiony. Dlaczego kazała mi przestać? Czy ona nadal się mnie boi?
-Co się stało słońce? -usiadła obok mnie i połączyła nasze palce.
-Ja tylko, nie jestem gotowa. -spuściła głowę.
-Rozumiem i do niczego cię nie zmuszam. -uniosłem jej podbródek i złożyłem pojedynczy pocałunek na jej ustach. Uśmiechnęła się i wstała.
-Idę pod prysznic. -oznajmiła i wyszła do łazienki.
Podszedłem do szafy z ubraniami. Wyciągnąłem dla siebie piżamę, a dla Jessy wybrałem jedną ze swoich koszulek. Będzie pewnie trochę za duża, ale jakoś to przeżyje. Korzystając z samotności przebrałem się szybko w sypialni i położyłem do łóżka.
Obudziły mnie odgłosy dobiegające z salonu. Jessy nie było obok mnie, więc szybko tam zbiegłem.
-A raz jak byliśmy u mamy Niall'a pokazywała nam jego zdjęcia z dzieciństwa. -powiedział Louis. Jessy zaczęła się śmiać i poklepała go w ramię.
-A co wy tu robicie? -zapytałem zdziwiony. Nie mam pojęcia jakim cudem chłopaki weszli do mojego domu i jeszcze mieli czelność rozmawiać z moją Jessy.
-To ja ich wpuściłam. -odezwał się cichy głosik dziewczyny. -Powiedzieli, że mają do ciebie sprawę, a ty spałeś i.. -przerwał jej Harry.
-I powiedzieliśmy, że poczekamy.
-Jessy powiedziała, żebyśmy się rozgościli. Zrobiła nam herbatę. -odezwał się Liam.
Chwilę się zastanawiałem. Postanowiłem to przemilczeć. To miał być dobry dzień i taki będzie. Podszedłem do dziewczyny i pocałowałem ją w czoło. Wyszeptałem jej do ucha, że to miłe z jej strony, ale nie powinna nikogo wpuszczać, bo może to być ktoś nieproszony i żeby poszła do góry, bo muszę porozmawiać z chłopakami. Pokiwała głową i wyszła.
-Po co przyszliście?
Chłopaki wymienili spojrzenia. Zayn wstał i usiadł obok mnie.
-Stary jest zlecenie. -to normalne. Jak zwykle robią z tego wielką sprawę, a to było zwykłe zlecenie. Nic prostszego.
-Szczegóły?
-Zamówili dwa kilogramy. Nie mam pojęcia po co im tyle, ale kasę dają z góry.
-Kurwa. Co to za jedni?
-Nie powiedzieli. Jedynie co wiemy to, że będą czekać przy Bright Street. -starałem sobie przypomnieć, gdzie to jest. Nie byłem tam od, cóż od dawna. Mieszka tam pełno bogaczy i właśnie z tego ona słynie.
-Kiedy?
-Jutro o jedenastej. Zależy im na prywatności.
-Bo mnie to kurwa obchodzi.
-Uwierz mi, że mnie też, ale zamówienie to zamówienie. Dzięki niemu będziemy mieli kupę kasy.
-Ta, a co z Jessy? -zastanawiałem się nad tym od początku tej rozmowy.
-Może zostać z Perrie.
-Zgodzi się?
-Pewnie, ona lubi babskie spotkania.
-Dobra.
Chłopaki wyszli, gdy wszystko ustaliliśmy. Teraz tylko muszę przekazać Jessy, że jutro pozna nową koleżankę. Perrie jest miła i jest zupełnym przeciwieństwem Zayn'a, ale to ich do siebie zbliża. To trochę jak ja i ona. Jest nieśmiała i skryta, a ja odważny i otwarty. Nie mam sekretów. Nie mam potrzeby ich mieć. Jeśli ktoś chce coś wiedzieć, mówię mu to, nie zawsze za darmo. Jest jeden wyjątek. Gang. Tu nie mogę powiedzieć wszystkiego. Szczególnie moim wrogom. Niebezpieczne by było, gdyby oni wiedzieli o mnie wszystko. Użyli by tego przeciwko mnie, co mogłoby się źle skończyć. Nawet śmiercią. Uznałem, że nie mam ochoty na domowe jedzenie. Wyjąłem telefon i zamówiłem pizze. Mam nadzieję, że Jessy będzie miała ochotę. Co do niej to właśnie zeszła na dół.
-Jessy chodź tutaj. -podeszła, a minę miała jakby nie była mnie pewna. Może myśli, że coś poszło nie tak i mogę się na niej wyżyć, ale tak nie jest. Usiadła obok mnie, a ja szybko przeniosłem ją na moje kolana. -No więc dzisiaj na obiad będzie pizza, masz ochotę? -pokiwała głową i oblizała wargi. Jest już południe, a ona pewnie nic jeszcze nie jadła. Moja księżniczka. Jest już wystarczająco chuda. Nie mogę jej pozwolić na utratę wagi. Taka krucha i delikatna. Tylko moja.
Po dwudziestu minutach kierowca zapukał i przywiózł nam ciepłą pizze. Zapłaciłem mu, tym samym pozbywając się go. Włączyłem telewizor i usiadłem z Jessy do małego stolika pośrodku pokoju. Akurat leciał mecz co mnie bardzo ucieszyło, nie byłem jednak pewien czy dziewczynie to się spodoba.
-Może przełączę. -już miałem brać pilot do ręki, gdy Jessy odrzuciła mi ją.
-Zwariowałeś? Przecież gra Chelsea i Manchester. -po tych słowach moje usta zrobiły kształt literki o. Jednak byłem cicho. Nie spodziewałem się, że taka delikatna dziewczyna lubi taką męską grę. Jednak nie tylko męską. Zajadaliśmy po kawałku pizzy, a Jessy co chwilę komentowała mecz.
-Podaj mu! Jest wolny! -chciałem powiedzieć coś w stylu 'oni cie nie słyszą', ale jeśli sprawia jej to przyjemność.
Wieczór minął nam dobrze. Po obejrzeniu całego meczu pierwszy raz wyszliśmy na dwór, do mojego ogrodu. Nie jest co prawda piękny, ale nie jest też taki zły. Drewniana, mahoniowa huśtawka stoi obok wysokiego płotu. Jessy od razu pobiegła by się na niej pohuśtać. Wygląda cudownie, gdy wiatr rozwiewa jej włosy na wszystkie strony. Nagle usłyszeliśmy strzał.
czytasz=komentujesz ;)
Przepraszam, że tak długo ;/ Wspaniałych wakacji i dobrej pogody :D Macie plany? Wyjeżdżacie gdzieś? Będę starała się dodawać rozdziały co tydzień.
Obudziły mnie odgłosy dobiegające z salonu. Jessy nie było obok mnie, więc szybko tam zbiegłem.
-A raz jak byliśmy u mamy Niall'a pokazywała nam jego zdjęcia z dzieciństwa. -powiedział Louis. Jessy zaczęła się śmiać i poklepała go w ramię.
-A co wy tu robicie? -zapytałem zdziwiony. Nie mam pojęcia jakim cudem chłopaki weszli do mojego domu i jeszcze mieli czelność rozmawiać z moją Jessy.
-To ja ich wpuściłam. -odezwał się cichy głosik dziewczyny. -Powiedzieli, że mają do ciebie sprawę, a ty spałeś i.. -przerwał jej Harry.
-I powiedzieliśmy, że poczekamy.
-Jessy powiedziała, żebyśmy się rozgościli. Zrobiła nam herbatę. -odezwał się Liam.
Chwilę się zastanawiałem. Postanowiłem to przemilczeć. To miał być dobry dzień i taki będzie. Podszedłem do dziewczyny i pocałowałem ją w czoło. Wyszeptałem jej do ucha, że to miłe z jej strony, ale nie powinna nikogo wpuszczać, bo może to być ktoś nieproszony i żeby poszła do góry, bo muszę porozmawiać z chłopakami. Pokiwała głową i wyszła.
-Po co przyszliście?
Chłopaki wymienili spojrzenia. Zayn wstał i usiadł obok mnie.
-Stary jest zlecenie. -to normalne. Jak zwykle robią z tego wielką sprawę, a to było zwykłe zlecenie. Nic prostszego.
-Szczegóły?
-Zamówili dwa kilogramy. Nie mam pojęcia po co im tyle, ale kasę dają z góry.
-Kurwa. Co to za jedni?
-Nie powiedzieli. Jedynie co wiemy to, że będą czekać przy Bright Street. -starałem sobie przypomnieć, gdzie to jest. Nie byłem tam od, cóż od dawna. Mieszka tam pełno bogaczy i właśnie z tego ona słynie.
-Kiedy?
-Jutro o jedenastej. Zależy im na prywatności.
-Bo mnie to kurwa obchodzi.
-Uwierz mi, że mnie też, ale zamówienie to zamówienie. Dzięki niemu będziemy mieli kupę kasy.
-Ta, a co z Jessy? -zastanawiałem się nad tym od początku tej rozmowy.
-Może zostać z Perrie.
-Zgodzi się?
-Pewnie, ona lubi babskie spotkania.
-Dobra.
Chłopaki wyszli, gdy wszystko ustaliliśmy. Teraz tylko muszę przekazać Jessy, że jutro pozna nową koleżankę. Perrie jest miła i jest zupełnym przeciwieństwem Zayn'a, ale to ich do siebie zbliża. To trochę jak ja i ona. Jest nieśmiała i skryta, a ja odważny i otwarty. Nie mam sekretów. Nie mam potrzeby ich mieć. Jeśli ktoś chce coś wiedzieć, mówię mu to, nie zawsze za darmo. Jest jeden wyjątek. Gang. Tu nie mogę powiedzieć wszystkiego. Szczególnie moim wrogom. Niebezpieczne by było, gdyby oni wiedzieli o mnie wszystko. Użyli by tego przeciwko mnie, co mogłoby się źle skończyć. Nawet śmiercią. Uznałem, że nie mam ochoty na domowe jedzenie. Wyjąłem telefon i zamówiłem pizze. Mam nadzieję, że Jessy będzie miała ochotę. Co do niej to właśnie zeszła na dół.
-Jessy chodź tutaj. -podeszła, a minę miała jakby nie była mnie pewna. Może myśli, że coś poszło nie tak i mogę się na niej wyżyć, ale tak nie jest. Usiadła obok mnie, a ja szybko przeniosłem ją na moje kolana. -No więc dzisiaj na obiad będzie pizza, masz ochotę? -pokiwała głową i oblizała wargi. Jest już południe, a ona pewnie nic jeszcze nie jadła. Moja księżniczka. Jest już wystarczająco chuda. Nie mogę jej pozwolić na utratę wagi. Taka krucha i delikatna. Tylko moja.
Po dwudziestu minutach kierowca zapukał i przywiózł nam ciepłą pizze. Zapłaciłem mu, tym samym pozbywając się go. Włączyłem telewizor i usiadłem z Jessy do małego stolika pośrodku pokoju. Akurat leciał mecz co mnie bardzo ucieszyło, nie byłem jednak pewien czy dziewczynie to się spodoba.
-Może przełączę. -już miałem brać pilot do ręki, gdy Jessy odrzuciła mi ją.
-Zwariowałeś? Przecież gra Chelsea i Manchester. -po tych słowach moje usta zrobiły kształt literki o. Jednak byłem cicho. Nie spodziewałem się, że taka delikatna dziewczyna lubi taką męską grę. Jednak nie tylko męską. Zajadaliśmy po kawałku pizzy, a Jessy co chwilę komentowała mecz.
-Podaj mu! Jest wolny! -chciałem powiedzieć coś w stylu 'oni cie nie słyszą', ale jeśli sprawia jej to przyjemność.
Wieczór minął nam dobrze. Po obejrzeniu całego meczu pierwszy raz wyszliśmy na dwór, do mojego ogrodu. Nie jest co prawda piękny, ale nie jest też taki zły. Drewniana, mahoniowa huśtawka stoi obok wysokiego płotu. Jessy od razu pobiegła by się na niej pohuśtać. Wygląda cudownie, gdy wiatr rozwiewa jej włosy na wszystkie strony. Nagle usłyszeliśmy strzał.
czytasz=komentujesz ;)
Przepraszam, że tak długo ;/ Wspaniałych wakacji i dobrej pogody :D Macie plany? Wyjeżdżacie gdzieś? Będę starała się dodawać rozdziały co tydzień.
B-O-S-K-O
OdpowiedzUsuńRozdział przezajebisty ♥
Niech oni w końcu będą razem ,proooooszę c: ♡♡♡♡♡
CZEKAM NA NEXT
Super !! Pisz dalej kochana,bo zajefajnie ci to wychodzi ^^ Czekam na następny rozdział ♡ kocham twoje ff !♡
OdpowiedzUsuńJezu, normalnie serce mi zamarło, gdy postrzelili Nialla :O Pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńhttp://remembrance-fanfiction-harry-styles.blogspot.com/